-To ciężka sprawa- mówi pani Iwona ocierając łzy- Bo ja go wciąż kocham.
Iwona i Marek poznali się w Ruchu Światło - Życie. On był ministrantem, ona śpiewała w Scholi. Połączyła ich wiara. Zostali parą. Ślub wzieli po obronie pracy magisterskiej. Iwona została pedagogiem, a on teologiem. Zamieszkali w rodzinnej miejscowości u jej rodziców. Podjeli pracę w miejscowej szkole. Kiedy pani Iwona zaszła w ciążę oboje byli w siódmym niebie. Niestety nadszedł kryzys. Pan Marek stracił stanowisko katechety. Jednak znalazł się ktoś kto im pomógł.
-To ksiądz proboszcz.- mówi Iwona.- Wtedy nie myślałam, że wyciągnięta dłoń okaże się pełna jadu.
Marek został kościelnym.
-Wszystko zaczęło się psuć po chrzcie syna. - wspomina pani Iwona- Marek wrócił z kościoła i oznajmił, że nie będziemy mieć więcej dzieci. Spytałam jak chce tego dokonać skoro się nie zabezpieczamy? Nie będzie więcej seksu, oznajmił. Z początku myślałam, że sobie żartuje... wzdycha pani Iwona.
Marek zaczął całe dnie spędzać w kościele. Do domu przychodził tylko po to by coś zjeść i przespać się.
-Mawiał: Bóg wybrał mnie na sługę swojego księdza. Oddawał mu pieniądze, nawet te które ja zarobiłam. "My się wyżywimy, a mój proboszcz nie ma na paliwo" , argumentował.
Marek wynosił z domu co popadnie, spiniężał i wrzucał na tacę.
-Musiałam to przerwać. Wzięłam rozwód. Nie wiem czy ten ksiądz go opętał, czy też popadł w jakąś chorobę....
Iwona i Marek poznali się w Ruchu Światło - Życie. On był ministrantem, ona śpiewała w Scholi. Połączyła ich wiara. Zostali parą. Ślub wzieli po obronie pracy magisterskiej. Iwona została pedagogiem, a on teologiem. Zamieszkali w rodzinnej miejscowości u jej rodziców. Podjeli pracę w miejscowej szkole. Kiedy pani Iwona zaszła w ciążę oboje byli w siódmym niebie. Niestety nadszedł kryzys. Pan Marek stracił stanowisko katechety. Jednak znalazł się ktoś kto im pomógł.
-To ksiądz proboszcz.- mówi Iwona.- Wtedy nie myślałam, że wyciągnięta dłoń okaże się pełna jadu.
Marek został kościelnym.
-Wszystko zaczęło się psuć po chrzcie syna. - wspomina pani Iwona- Marek wrócił z kościoła i oznajmił, że nie będziemy mieć więcej dzieci. Spytałam jak chce tego dokonać skoro się nie zabezpieczamy? Nie będzie więcej seksu, oznajmił. Z początku myślałam, że sobie żartuje... wzdycha pani Iwona.
Marek zaczął całe dnie spędzać w kościele. Do domu przychodził tylko po to by coś zjeść i przespać się.
-Mawiał: Bóg wybrał mnie na sługę swojego księdza. Oddawał mu pieniądze, nawet te które ja zarobiłam. "My się wyżywimy, a mój proboszcz nie ma na paliwo" , argumentował.
Marek wynosił z domu co popadnie, spiniężał i wrzucał na tacę.
-Musiałam to przerwać. Wzięłam rozwód. Nie wiem czy ten ksiądz go opętał, czy też popadł w jakąś chorobę....
Komentarze
Prześlij komentarz