Przejdź do głównej zawartości

Moc w zenicie.

 Andrzej Pokrzyżowany 

                        MOC W ZENICIE. 




Leżałem na łóżku gapiąc się w sufit kiedy usłyszałem pukanie. Charakterystyczne trzy po trzy zmusiło mnie do natychmiastowego działania. Podpłynąłem do drzwi i otworzyłem je. W progu stał major Nowicki.
-Jestem gotowy - zameldowałem.
-I to mi się w tobie podoba, towarzyszu... tfu...obywatelu.... tfu...panie Xenon. Nie pytasz za ile, ale co mogę zrobić dla Ojczyzny. Zbieraj się. Jedziemy.
 W samochodzie major wyłożył mi całą sprawę. Najważniejszy był w tarapatach, jak zwykle przez dupę. Zachciało mu się potajemnych schadzek. Na taki stan rzeczy nasi dzielni ciecie mieli przygotowane specjalne lokum. Niewielki domek w środku lasu, strzeżony niczym teczki w IPeeNie. Niestety tym razem coś nie zagrało. Grupa uzbrojonych aktywistów opanowała nasz tajny ośrodek biorąc Najważniejszego na zakładnika. Zaminowali wejścia, okna i dach. Straszą, że wysadzą to "... pieprzone gniazdo w pizdu". I tu kolej na mnie.
-Czego potrzebujesz? -spytał major, kiedy znaleźliśmy się w kwaterze Biura Ochrony Głowy Państwa. Wzruszyłem ramionami.
-Jak zwykle -odpowiedziałem - Wygodne łóżko i nastrojowa muzyka.
Moje życzenie spełniło się po dwudziestu minutach. Do pokoju wyjechało łoże z baldachimem, a z głośników rozbrzmiały słodkie dźwięki gitary Erica Claptona. Nakryłem się kołdrą i zamknąłem oczy.
Z początku nie byłem w stanie zapaść w stan błogosławionego letargu. Coś wwiercało się w mój umysł drażniąc ciało szpikulcami lodu. Mój mózg opanowała chmara myśli o niedokończonej sprawie sprzed dwóch lat. To wtedy straciliśmy Głowę Państwa. Ktoś odstrzelił go podczas polowania na dziki. Za kulisami mówi się o zemście Przewodniczącego, ale śledztwo utknęło w martwym punkcie.
Musieliśmy działać szybko.
Sobowtór zajął miejsce w fotelu prezydenta.
I pewnie by nam się upiekło, gdyby pan Mietek nie popadł w zbytni hurraoptymizm. Tak bardzo spodobała mu się nowa rola, że zaczął działać samodzielnie. Zamiast bąknąć coś o chorobie i wyczerpującej pracy, to ogłosił start w wyborach. Zebrał paru przydupasów i zaczęli kombinować. Jak to się skończyło? Pełną kompromitacją. I klapą akcji "żyrandol".

Mrowienie w rękach przyszło niespodziewanie. Na początku poczułem lekkie szczypanie przechodzące w delikatne ukłucia. a później wszystko potoczyło się błyskawicznie. Gałki oczne powędrowały do góry i poczułem się lekki jak portfel emeryta. Uniosłem się nad ciałem i popłynąłem w stronę twierdzy tajemnic.

Budynek otoczyły hordy policji, wojska, straży pożarnej i oddziałów AT. Całością dowodził generał Wojciech Bloczko, a ministrowie koordynowali działania wrzeszcząc na asystentów noszących teczki.

Do środka wlazłem przez otwór w kominie. Specjalnie przystosowane pomieszczenie na paliwa ciekłe było ciemne ale przestronne. Wspiąłem się po stromych schodach i przeniknąłem przez drzwi prowadzące do kuchni. Stanąłem przy kuchence biorąc się pod boki. Z sali obok dochodziły odgłosy jakiejś rozmowy. Przystawiłem ucho do ściany, wstrzymałem oddech.
 -Co ci, kurwa strzeliło do łba? Pojebało cię?
-Czego chcesz? Należało się jebańcowi!
O ho! Jakieś niesnaski w szeregach złoczyńców?
 Delikatnie wsunąłem się w ścianę, zatrzymałem. Z tej perspektywy zacząłem śledzić poczynania bandytów.
Ich herszt siedział przy stole, nogi położył na blacie i bawił się starodawnym telefonem. Dopiero po chwili zorientowałem się, że to Nokia, służąca za zapalnik bomby, która tkwiła w ustach Najwyższego. Zaś on sam leżał na łóżku związany jak boczek na święta.
Westchnąłem. Co robić? Jak uwolnić Szefa nie tracąc przy tym ani jednego naboju?
Przez chwilę kombinowałem jak złamać zasady wojny astralnej nie wypadając z ciągu duchowego ciśnienia.
Sprawa wydawała się beznadziejna.
I kiedy traciłem już nadzieję, do głowy wpadł mi ciekawy pomysł. Natchnienie przyszło dzięki mojemu wieloletniemu pryncypałowi zwanemu Ćwiarteczka.

Przeniknąłem do łazienki.
W prawym rogu pomieszczenia, tuż przy muszli klozetowej stał płyn do przepychania toalet. Nauczony doświadczeniem i symulacja organiczną, postanowiłem działać.
Przelałem zawartość plastykowej butelki do przezroczystej szklanki na sztuczną szczękę. Zamieszałem. Dodałem płynu do mycia podłóg i odrobinę granulek do udrażniania rur. Taka mieszanka powinna powalić tę bandę nicponi.

Delikatnie, żeby nie zniszczyć mieszanki uchyliłem drzwi.
Czysto, powiedział mój wewnętrzny symulator zachowań destrukcyjnych.

Wszedłem do pomieszczenia i rozlałem zawartość szklanki na podłogę. W powietrze uniósł się żrący gaz. Nie czekając dłużej nakryłem Najważniejszego swoim ciałem.

Skóra złoczyńców w ciągu minuty spłynęła z mięśni i kości.
Wrzeszczeli, rwali ciała, ale ręka sprawiedliwości chwyciła i zacisnęła swe palce.



Odznaczenie dostałem w podziemiach.
Dołączy do kolekcji w ukrytym sejfie.....


Andrzej Pokrzyżowany. Moc w zenicie.





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak podaje PAP w Centrum Nauki Kopernik wychodowano roślinę z komórkami kurczaka. To dobra wiadomość dla obrońców praw zwierząt. Przy powstawaniu tego dania nie tuczy się zwierząt i nie trzeba ich zabijać. Komórki pobiera się od żywego zwierzęcia, ale w sposób prawie bezinwazujny. Zła wiadomość jest taka, że twór ten w smaku nie przypomina ani kurczaka ani rośliny. Co na to wegetarianie? Czy taką roślinkę mogliby zaakceptować w swoim menu? A katolicy? Można by to było konsumować w czasie Postu? Niedożywienie a marnowanie żywności. Te nowoczesne przemiany wiążą się z problemem braku żywności który już za kilka lat ma ogarnąć naszą planetę. Inna sprawa, że wciąż zmarnowane jest wiele ton jedzenie. Wyrzucamy je po po wszystkich większych świętach czy dłuższych weekendach. Markety walczą z niedożywieniem. Wciąż jest wielu ludzi którzy cierpią głód i to nie tylko w Krajach Trzeciego Świata. Również ma naszym podwórki zdarzają się osoby które w super i hiper marketach, chow