Pracownicy Interwencji Kryzysowej z założenia mają pomagać rozwiązywać konflikty i wprowadzać spokój w życie swoich klientów. Czy jednak każdy może pracować na takim stanowisku? Czy jest to praca czy rodzaj powołania?
Mężczyzna siedział na ławce. Wycierał kapiące z oczu łzy. Podałem mu husteczkę by otarł swe oblicze.
-Jestem załamany- westchnął. Wysłuchałem jego historii.
- Mam dziecko. Niestety moja partnerka zabrała je i schroniła się w ośrodku. Kiedy dzisiaj przyszedłem dać dziecku prezent na Mikołajki, zostałem potraktowany jak zabój. Pracownik, który ze mną rozmawiał twierdził, że nie może mi pomóc w kontakcie z dzieckiem. Pytał skąd wiem, że dziecko jest u nich? Odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że od mojej byłej partnerki. Wtedy zasugerował, "że może mnie okłamała". Czyli co? Nie ma jej tam? Kłamała? A jeżeli jest w ośrodku to pracownik mija się z prawdą? Czy ma prawo zabronić mi przytulić dziecko?
Mężczyzna twierdzi, że pracownik zachowywał się prowokująco.
-On próbował mnie wyprowadzić z równowagi. Kpiącym głosem odpowiadał na moje pytania. I sugerował, że jestem agresywny. Na koniec wykupił moją tęsknotę za dzieckiem...
Czy pracownicy "kryzysowi" mają prawo prowokować konflikty? Czy ich zachowanie jest etyczne i zgodne ze sztuką zawodu?
Andrzej Pokrzyżowany.
Komentarze
Prześlij komentarz