Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2018

Z punku widzenia za czy przeciw.

O punkcie widzenia wielu spraw decyduje podejście statystyczne. W Internecie pojawiają się wykresy jak to coś zdrożało za rządów tych czy owych. Jedni chwalą władzę a inni ją ganią, a wszyscy podpierają się jakimiś średnimi wyliczeniami.  Prosty przykład: ktoś podaje, że przez ostatnie trzy lata wzrosła cena za bułki, paliwo i napój gazowany. Podpiera się jakimiś danymi. A puentuje to krzykiem o wyzysku i biedzie. Ale można na to spojrzeć z drugiej strony. Można wziąć ceny z ulubionego sklepu pewnej partii. Przez ostatnie trzy lata cena krajzerek nie wzrosła, cena coli też pozostała bez zmian (0,99 zł), a i cena czekolady ani drgnęła. A emerytury i renty poszły w górę. Hurra optymiści mogliby zakrzyknąć że: emerytom i rencistom zostaje więcej w portfelu lub wręcz: "Emerytom żyje się lepiej za naszych rządów". Oczywiście wszystko to miraż. Ceny mogły wzrosnąć, na przykład w osiedlowym sklepie, ale mogło się na to nałożyć kilka czynników. Jednym z nich jest podaż. Być może

Rządź i Dziel

Wielu ludzi zadaje sobie pytanie: co to jest ten budżet i z czym to to się je? Na początku było Słowo. A później powstał człowiek. A jak powstała istota myśląca, dostała talenty.   Człowiek to istota społeczna więc lubi żyć w stadzie. Ale to zrzeszenie składa się z pojedynczych jednostek. Jedna zajmują się budowlanką. Inni handlem. A jeszcze inni sztuką. Są też tacy którzy zajmują się pilnowaniem itd itd...  Teraz wyobraź sobie, że to ty jesteś głową państwa/rodziny. Musisz zadbać aby wszyscy mieli zapewnione przynajmniej minimalne warunki do życia. Więc liczysz pieniądze. Zarabiasz 1200, masz 570 w portfelu, a Zenek winien ci jest 60. To w sumie daje 1830. A teraz liczysz ile musisz wydać w miesiącu na jedzenie, bilety, ciuch dla żony, korepetycje dla dzieci oraz opiekę lekarska dla teściowej (tu możesz dowolnie fantazjować).  Podobnie postępują premier i rząd. Liczą ile mają i  planują ile wydadzą.

Umieraj powoli.

Są grupą znajomków. Spotykają się. Rozmawiają. Tworzą. Kiedy zasiadają w knajpie przy zastawionych stolikach czują na sobie spojrzenia. Natarczywe. Oskarżycielskie. Pogardliwe. Bo przecież osoba z porażeniem czy na wózku - nie ma prawa do zabawy! Powinna siedzieć w domu, użalać się nad sobą i jęczeć  na forum w Internecie. A oni wzięli los w swoje ręce. Piszą wiersz, opowiadania, scenariusze. Malują, rysują, rzeźbią. Kręcą filmy, grają na instrumentach, fotografują. Założyli nieformalną grupą artystyczną MaarON Art. Skupia ona osoby niepełnosprawne zajmujące się szeroko pojętą sztuką. Może jeszcze nie jest o nich głośno, ale... jak zapowiadają, wkrótce uderzą pełną mocą. Planują zawładnąć Internet, posiąść radio i telewizję, zmielić prasę. Więc oglądajcie się. W krtótce poczujecie Ich oddech na plecach. Trzymam kciuki. Powodzenia. Andrzej Pokrzyżowany.

Wierzymy tylko w to w co chcemy!

Taka rozmowa przy kawie z pianką. -Ten środek mi nie pomógł. Lepszy jest ten!!! Nie ważne, że to ten sam producent. A jego skład jest taki sam jak tego droższego.  Skąd to wiem?  Cofnijmy się sześć lat wstecz. Zakład farmaceutyczny, produkcja reklamowanego środka na popularną dolegliwość.  Od kilku dni uczę się na operatora maszyny. Jestem pojętny więc szybo łapię o co chodzi w jej obsłudze. Zdobywam zaufanie brygadzisty. Ciągniemy nadgodziny bo zapotrzebowanie jest duże.   I nagle ... -Dziś zmieniamy ustawienia maszyny- mówi mój nauczyciel. Wzdycham, ale przystępuję do działania. Mam pokazać czego się nauczyłem.  Udało się. Jestem gotowy na nowe wyzwania. I zadaję pytanie: -A składniki? Inne opakowanie to i środek musi się zmienić. -Aleś ty głupi. Myślisz tak samo jak ci co to kupują. Jak inna nazwa to i wnętrze inne. Gówno prawda. To ten sam szajs tylko ładniej opakowany. Ten jest droższy bo reklama leci w mediach.  Kto ma rozum - niech go użyje!! Amen. Andrz

Nadzieja umiera ostatnia.

Jest takie miejsce gdzie ludzie czekają na pracę. To stara mleczarnie przy parku miejskim. Większość czekających tu osób to przybysze zza wschodniej granicy. Stoją paląc papierosy, piją zimne napoje. Są też miejscowi. Marek jest jednym z nich. Na pierwszy rzut oka nie wyróżnia się z tłumu. Jest podobnie ubrany (poszarpane jeansy, koszula w kratę, rozczochrane włosy), mętny wzrok. Kiedy zaczął opowiadać o sobie odeszliśmy parę kroków w stronę zabudowań. Urodził się w xx wieku.W szkole nie sprawiał problemów, był cichym i uczynnym dzieckiem.Zawsze przygotowany, grzeczny i uprzejmy. Rodzice, widząc jego chęć do nauki i łatwość w przyswajaniu wiedzy, wiązali z nim wielkie nadzieje. I prawie udało się. Marek obronił pracę magisterską, rozpoczął studia doktoranckie... i tu życie odwróciło swój bieg. Jakieś dziwne myśli, próba samobójcza, szpital. Diagnoza- zaburzenia schizoafektywne. Renta socjalna i... dziewczyna odeszła, pracy ni ma, a jeść trzeba . -Nie jestem poganinem- zas