O punkcie widzenia wielu spraw decyduje podejście statystyczne. W Internecie pojawiają się wykresy jak to coś zdrożało za rządów tych czy owych. Jedni chwalą władzę a inni ją ganią, a wszyscy podpierają się jakimiś średnimi wyliczeniami. Prosty przykład: ktoś podaje, że przez ostatnie trzy lata wzrosła cena za bułki, paliwo i napój gazowany. Podpiera się jakimiś danymi. A puentuje to krzykiem o wyzysku i biedzie. Ale można na to spojrzeć z drugiej strony. Można wziąć ceny z ulubionego sklepu pewnej partii. Przez ostatnie trzy lata cena krajzerek nie wzrosła, cena coli też pozostała bez zmian (0,99 zł), a i cena czekolady ani drgnęła. A emerytury i renty poszły w górę. Hurra optymiści mogliby zakrzyknąć że: emerytom i rencistom zostaje więcej w portfelu lub wręcz: "Emerytom żyje się lepiej za naszych rządów". Oczywiście wszystko to miraż. Ceny mogły wzrosnąć, na przykład w osiedlowym sklepie, ale mogło się na to nałożyć kilka czynników. Jednym z nich jest podaż. Być może
Blog o instytucji zwanej Polska. Pisząc o polityce, sztuce i książkach renegeruję swój umysł...