Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2019
*** pozwól zanurzyć się w twych nieskazitelnych oczach poprawionych w warstwie nieba naucz mnie czerpać z twego źródła niezmąconej miłości obudziłem się w pościeli uczuć pod warstwą grzechu z głową wspartą łokciami rozkoszy ściągnąłem z ciebie niewinność - padła twierdz samotności dzisiaj twe zmarszczki łagodzą oblicze smutek zapomnienia

bajera o oknach rozstania

W moim oknie zalśniły gwiazdy Dwóch uroczych warkoczy Zaplecionych Sercem rozstania. Księżyc łysy pan po przejściach zaskowyczał Łaską wleczoną w okowach Prawdy Zdartą z gardła chaosu Świadomość ukryta w głębinach zazdrości schowała swe oczy w czeluściach banknotów zwiniętych w portfelu życia A Prawda zawołała: DOŚĆ WYZYSKU!

Moc w zenicie.

 Andrzej Pokrzyżowany                          MOC W ZENICIE.  Leżałem na łóżku gapiąc się w sufit kiedy usłyszałem pukanie. Charakterystyczne trzy po trzy zmusiło mnie do natychmiastowego działania. Podpłynąłem do drzwi i otworzyłem je. W progu stał major Nowicki. -Jestem gotowy - zameldowałem. -I to mi się w tobie podoba, towarzyszu... tfu...obywatelu.... tfu...panie Xenon. Nie pytasz za ile, ale co mogę zrobić dla Ojczyzny. Zbieraj się. Jedziemy.  W samochodzie major wyłożył mi całą sprawę. Najważniejszy był w tarapatach, jak zwykle przez dupę. Zachciało mu się potajemnych schadzek. Na taki stan rzeczy nasi dzielni ciecie mieli przygotowane specjalne lokum. Niewielki domek w środku lasu, strzeżony niczym teczki w IPeeNie. Niestety tym razem coś nie zagrało. Grupa uzbrojonych aktywistów opanowała nasz tajny ośrodek biorąc Najważniejszego na zakładnika. Zaminowali wejścia, okna i dach. Straszą, że wysadzą to "... pieprzone gniazdo w pizdu". I tu kolej na

Koniczynka a różowa zgraja.

Ludzie spod "koniczynki" przyjmują wszystkie kolory świata. Byli już zieloni, czerwoni, tęczowi... z teraz będą czarni. Ciężko jest być przystawką, ale tym ludziom taka rola odpowiada. Zawsze byli przy władzy. Kiedy rządziło SLD zawarli z nimi sojusz. Kiedy u władzy była alaprawica, też potrafili się dogadać. Teraz, kiedy ziemia im umyka spod stóp, znów próbują zmienić barwy aby pozostać w grze. Koniczynka dla wszystkich to tylko przystawka. Kiedyś się tym chełpili. Straszyli, że są języczkiem u wagi i bez nich nie będzie "układu". Dzisiaj ich siła znaczy tyle co siwek w polu podczas orki. Nie mogą znieść, że zostali wyautowani przez tęczową zgraję w piórach z lumpeksu. Nadstawili się jak rasowa krowa do zapłodnienia. I tak zostali potraktowani. Podnoszą krzyk. Wierzgają. Drapią. Plują. Chcą znowu błyszczeć. Chcą by proszono ich o łaskawe spojrzenie. A tu ... lipa w walonkach. Po ostatniej walce pozostał tylko smród jak jak ze średniowiecznej chaty...