Przejdź do głównej zawartości

NIKT NIE UMIERA DLA SIEBIE


 

                                               PROLOG

 

-Jeszcze raz napój bogów, dla mnie i dla kolegi, piękna panienko.

-Jakie?

-Oczywiście Okocim. I to mocny.

                Barmanka sięgnęła do stojącej pod ladą skrzynki z piwem, wzięła dwie butelki i postawiła je przed mężczyzną.

-Nie ma pan dość na dzisiaj?- Spytała zdejmując kapsle.

-O o o…… kochana. Ja dopiero się rozkręcam. A jak się dobrze rozbujam to mogę jeszcze nieźle dogodzić.

-Ta…. Nie wątpię- mruknęła dziewczyna.

-Nie wierzy mi pani? Mogę udowodnić!

-Może w przyszłym tygodniu.

-A, czemu nie dzisiaj?- Spytał mężczyzna wręczając dziewczynie pieniądze

-Bo „ciocia” do mnie przyjechała.

-Mi to nie przeszkadza. Lubię trójkąty.

-Ale ja nie.

-To trudno- mężczyzna wzruszył ramionami- Pani strata.

-Jakoś to przeżyję- odpowiedziała dziewczyna i poszła obsłużyć następnego klienta.

                Jeszcze się zabawimy, pomyślał mężczyzna lawirując między stolikami.

-Co tak długo?- Spytał kumpel mężczyzny, Stanisław Wilewski

-Wyrywałem panienkę.

-I, co? Udało się?

-jakby ci to powiedzieć…… Trafiłem na „zonka”.

                Stasiek roześmiał się od ucha do ucha, po czym nachylił się ku mężczyźnie i wyszeptał:

-Jak chcesz się zabawić to możemy zmienić lokal.

-Myślisz o „Jassice”?- Spytał mężczyzna pocierając zarost na twarzy.

-O „Jassice”, albo „Kwiatuszku”

                Mężczyzna uśmiechnął się na myśl o night clubie, ale zaraz zrzedła mu mina.

-Nie mam kasy na ostre balety, bo żona przetrzepała mi kieszenie. Wiesz jak to jest.

                Stasiek upił łyk piwa i kiwnął głową.

-Wiem. Mam to samo ze starą. Ciągle mi wylicza ile wydałem na piwo a ona, wyobraź sobie, nie ma na kosmetyczkę ani na porządnego fryzjera. A czy to moja wina, że w wodociągach tak kiepsko płacą?

                Mężczyzna zapalił papierosa i wypuścił dym nosem.

-Ta … jest kiepsko, ale słyszałem, że wkrótce twój stan finansowy się polepszy.

                Stasiek uśmiechnął się.

-Tak myślisz? A co? Wygram w totka?

-W totka nie. Ale w „Wielkim Wezyrze”

                Stasiek popatrzył na towarzysza i popukał się w czoło.

-Jeszcze nie zdurniałem, żeby brać udział w takich głupotach.

                Jeszcze zobaczymy, pomyślał mężczyzna gasząc niedopałek w popielniczce.

 

 

                                                                              ROZDZIAŁ

                Kinga Sadowska uniosła płachtę okrywająca zwłoki. Tak jak myślała. Zamordowanej kobiecie ktoś wydłubał oczy, obciął uszy i …. Kinga wstrzymała oddech. Z rozwartych ust wystawał drewniany kołek.

                Kinga powstała z klęczek i rozejrzała się po kirkucie. Stary, ale zadbany cmentarz, umiejscowiony na niewielkim wzgórzu, przyciągał amatorów nocnych wrażeń. Świadczyły o tym puszki po piwie i zużyte prezerwatywy.

-Wiecie coś o niej? –Spytała stojącego najbliżej policjanta.

-To Monika Mioduszyńska – odpowiedział posterunkowy wręczając jej dowód osobisty i kartę bankomatową – Były w kieszeniach spodni- wyjaśnił.

- Ktoś rozmawiał z jej rodziną?

-Nie., Jeszcze nie. Czekaliśmy na panią.

- Dobra – westchnęła Kinga- Ja się tym zajmę. Technicy już skończyli?

-Tak.

-To zabierajcie ją stąd, zanim hieny się zlecą.

-Tak jest, pani komisarz – zasalutował posterunkowy i machnął ręką na pracowników prosektorium.

 

                                                                   ROZDZIAŁ

                Komendant Policji Miejskiej- Edward Smagły, przebiegł wzrokiem po twarzach podwładnych. Wyciągnął nogi i skrzyżował ręce na piersiach. Piastowane stanowisko objął piąć lat temu. W tym czasie dał się poznać, jako niezłomny stróż prawa i porządku.

                -Koledzy..- Zaczął komendant i wtedy jego wzrok spoczął na twarzy Kingi- Przepraszam. Koleżanko i koledzy, rozpoczynamy nowy tydzień. Mam nadzieję, że będzie on dla was kolejnym krokiem do sukcesu, którym jest….

                Komisarze: Marian Kulesza, Robert Grabowski i Kinga Sadowska spojrzeli na pryncypała. Na ich twarzach wykwitły szydercze uśmieszki.

-Co tak na mnie patrzycie?- Spytał komendant.

                Podwładni spuścili głowy.

-Chciałem was zmotywować do pracy- wyjaśnił Edward Smagły lekko skonsternowany- Tak robią Amerykanie.

-A ha –mruknął Robert- A już myślałem, że pana prąd popieścił.

                Kinga i Marian buchnęli śmiechem.

-Ech wy…- jęknął komendant- Czekam na raporty.        

                Zapadła cisza.

-No, słucham. Robert, może ty zaczniesz?

                Robert spojrzał na komendanta, a potem na Kingę.

-Panie mają pierwszeństwo.

-Nie kolego. Ty zaczynasz- powiedział komendant- Ją zostawię sobie na deser.

                Robert westchnął i zaczął.

-Prowadzę sprawę śmierci Krystyny Dudy i prawię ją zamknąłem. Tak jak przypuszczałem, zaszlachtował ją Jerzy Gracz, jej zięć. Trochę go przycisnąłem i…. Przyznał się. W tej chwili, on wyleguje się w areszcie, a ja skrupulatnie zbieram dowody jego winy.

                Robert zamilkł i zapalił papierosa.

-Marian, a co u ciebie- spytał komendant.

-Cóż, ja mam trochę problemów. Po pierwsze: facet, którego znaleźliśmy w parku to jeden z bezdomnych. Ktoś musiał bardzo go nienawidzić, bo zadał mu aż siedemnaście ciosów nożem. Niestety, mimo iż mam na oku jednego gościa to nie mogę mu nic udowodnić, bo nie ma narzędzia zbrodni, a świadkowie nie są pewni czy mężczyzna, którego widzieli na miejscu zbrodni to mój kandydat.

-Kiepsko- stwierdził komendant-, Co zamierzasz?

-Spróbuję poruszyć sumienie podejrzanego, a jak to nie poskutkuje to jeszcze raz przesłucham jego kumpli meneli. Może któryś coś sypnie.

-Dobra, próbuj- przyzwolił komendant, po czym zwrócił się do Kingi- Słucham panią.

- A ja mam przesrane

-Y hm- przytaknął Robert

-Mam dwie ofiary- kontynuowała Kinga- i nic poza tym. Żadnych świadków, śladów czy choćby teorii. Stoję w miejscu.

-No właśnie – komendant Smagły przysunął się bliżej stołu- Morderstwa tych dwóch kobiet to sprawa priorytetowa. Chcę, abyście wiedzieli, że już naciskają mnie z góry. Dlatego musicie połączyć siły. Mało tego. Ponieważ ważne jest, aby sprawca został szybko ujęty, pani Kinga otrzymuje specjalne pełnomocnictwo. Od tej chwili wszyscy jesteśmy do pani dyspozycji.

                Marian i Robert spojrzeli na koleżankę. W ich oczach zabłysły iskierki zazdrości, ale zabarwione nutką współczucia.

 

                                                               ROZDZIAŁ

-Witam państwa bardzo serdecznie- młoda prezenterka Polskiej Telewizji Satelitarnej, Alina Rusiek, ubrana w zielony żakiet stoi oparta o mahoniowe drzwi- Pięć tygodni temu dwanaście osób tymi drzwiami, wkroczyło do komnat pałacu „Wielkiego Wezyra”. Mimo, że wezyr jest bardzo gościnny i nie żałuje swym gościom wielu wygód to wprowadził pewne obostrzenia. W pałacu nie ma dostępu do mediów. Nie można też korzystać z telefonów ani Internetu.- Dziennikarka podchodzi bliżej kamery i uśmiecha się się-, Co można robić w takim miejscu? Nudzić się? Niekoniecznie. Goście Wielkiego Wezyra mają różne pomysły, aby uprzyjemnić sobie czas. To, co tam się dzieje możecie państwo śledzić na ekranach swoich telewizorów

-Goście, którzy przybyli do Pałacu, zostali do niego zaproszeni na pięć miesięcy. Niestety, nie wszyscy będą mogli do końca cieszyć się z gościnności gospodarza.

Alina nachyla się lekko do przodu.

-Co dwa tygodnie, każdy z uczestników programu, podczas poufnej rozmowy z „Wielkim Wezyrem” w komnacie zwierzeń, podaje imiona dwóch osób, które jego zdaniem powinny opuścić „Pałac Wielkiego Wezyra”. Spośród osób, które otrzymają najwięcej głosów od współlokatorów, państwo wybieracie jedną osobę, która musi opuścić mury pałacu.

-Tym sposobem Monika i Alicja pożegnały się z programem. Wróciły do swoich bliskich.

-Dzisiaj znów centralnym miejscem Pałacu jest komnata zwierzeń. Przenieśmy się tam.

                PTS. Pałac Wielkiego Wezyra. Obraz z kamery nr. 1

                Młody, ciemnowłosy mężczyzna siedzi na wyściełanym czerwonym zamszem fotelu. Na głowie ma „czapkę niewidkę”- oznacza to, że pozostali uczestnicy nie mogą zgłaszać jego kandydatury do opuszczenia gry. Tym wyróżnieniem nagradzany jest uczestnik reality, który w ciągu tygodnia uzyska największą ilość punktów za wykonane zadania, które zleca im Wielki Wezyr.

-Podaj imiona dwóch osób, które nominujesz do opuszczenia Pałacu Wielkiego Wezyra.

                Mężczyzna splata dłonie, zakłada je za głowę, przymyka oczy i mówi

-Przemek i Renata

-Dlaczego ich?

-Przemka……. Bo nie podoba mi się jego podejście do kobiet.

-A Renatę?

-Bo nie jest sobą. Udaje.

                                                                    ROZDZIAŁ

                Tuż po ogłoszeniu nominacji w Pałacu Wielkiego Wezyra dwóch mieszkańców pewnego miasta dostało sms-y o dość dziwnej treści. Treść obu wiadomości była taka sama: jesteś nominowany.

                                                                            ROZDZIAŁ

                Obudził ją wibrujący dźwięk telefonu.

-Halo –wycharczała.

-Kinga?

-Nie. Królewna Śnieżka.

-Tu Robert.

-Taaa Niesłychane. Czego chcesz?

-Znaleźliśmy faceta nad Narwią.

-To, co? Ja mam, co robić. Zadzwoń do Mariana. On, zdaje się zamknął już swoją sprawę.

-Zadzwoniłbym, ale….

-Ale co?- Jęknęła Kinga

-Myślę, że to sprawka twojego gostka.

-Co? Po czym tak wnosisz?

-Facet ma obcięte uszy, wydłubane oczy… mówi ci to coś?

-O cholera- mruknęła detektyw Sadowska siadając na łóżku.

-Wygląda na to, że twój amant przerzucił się na chłopców.

-He, He. Bardzo śmieszne. Gdzie go znaleźliście?

-Nad rzeką przy Kapucynkach. Przyjeżdżaj szybko, bo hieny juz tu węszą.

-To uważaj na nie i nie pozwól im robić zdjęć.

-Postaram się.

 

                                                                        ROZDZIAŁ

                Komendant rozpoczął naradę.

-Witam wszystkich. Dzień dobry.

-Dla, kogo dobry to dobry- mruknęła Kinga.

-Myślę, że dla nikogo z nas-powiedział komendant- Mamy kolejnego trupa i żadnego podejrzanego. Zdaję sobie sprawę, że jesteśmy w tyle za mordercą, dlatego zaprosiłem do nas panią doktor Elizę Nowak.

                Oczy trójki pracowników policji kryminalnej zatrzymały się na twarzy trzydziestopięcioletniej kobiety siedzącej przy boku komendanta.

-Pani Eliza jest specjalistą od seryjnych morderców-wyjaśnił Edward Smagły.

-Witam państwa- pani doktor obdarzyła ich promiennym uśmiechem- Na zapoznanie się z aktami sprawy miałam zaledwie kilka godzin, dlatego zapoznam państwa z ogólnymi wskazówkami, którymi kierują się specjaliści pracujący nad tego typu sprawami.

-Po pierwsze: seryjni mordercy to na ogół biali mężczyźni w wieku 25-35 lat, samotni, mieszkający z dala od rodziny, jeżeli ją mają, mający problemy z nawiązywaniem nowych znajomości.

-Po drugie; jeżeli chodzi o ich dzieciństwo to: to często jest ono związane z jakąś formą molestowania fizycznego bądź psychicznego. Wielu z nich było świadkami rozpadu małżeństwa rodziców, bądź dominacji jednego z małżonków; najczęściej kobiety.

-I po trzecie: seryjnych morderców dzielimy na zorganizowanych i niezorganizowanych. Morderca niezorganizowany najpierw dokonuje mordu, a dopiero później myśli o zatarciu śladów. Ofiary to osoby przypadkowe, które znalazły się w nieodpowiednim czasie w nieodpowiednim miejscu, „prowokując „sprawcę jakimś szczegółem, który w wyobraźni mordercy jest powodem do zabicia. Na miejscu zbrodni panuje swoisty bałagan, ponieważ morderca działa pod wpływem impulsu. Niestety, mordercy niezorganizowani przekształcają się z czasem w zorganizowanych, czyli takich, którzy obserwują swoje ofiary, poznają ich zwyczaje, zainteresowania, a potem przygotowują się do działania: wybierają czas, miejsce i sposób zabójstwa, a także dbają o to by na miejscu mordu nie zostawić żadnych śladów.

-W tym przypadku – powiedziała pani doktor kładąc ręce na aktach- mamy do czynienia z mordercą zorganizowanym, który dokładnie planuje każdy swój krok. Śledzi ofiarę, osacza ją, a następnie przechodzi do działania. Obrażenia na ciałach ofiar sugerują, że morderca ma poważne problemy. Jego nienawiść do zmysłów może mieć związek z wykonywaną wcześniej pracą. Być może jest to niespełniony aktor bądź polityk.

-No, to dużo nam pani pomogła-mruknął komisarz Grabowski.

-Robert zachowuj się- skarcił go komendant.

-Przepraszam.

-Rozumiem państwa rozgoryczenie, ale miałam za mało czasu, aby przygotować pełen profil-powiedziała doktor Nowak- Obiecuję, że postaram się zrobić go jak najszybciej, a dzisiaj mogę dodać, że sprawcą jest szczupły, bezrobotny mężczyzna. A jeżeli już ma posadę to nie wymaga ona tężyzny fizycznej.

-Dlaczego pani tak myśli?- Spytała Kinga.

-To proste. Sprawca posługuje się paralizatorem unikając walki.

-Sugeruje pani, że to jakiś chudzielec?- Spytał Marian klepiąc się po brzuchu.

-Może nie kulturysta z Dachau, ale i nie Pudżanowski.

Zapadła cisz.

-Może jeszcze jakieś pytania? Nie? To ja mam do was- powiedział komendant-, Co zamierzacie zrobić

?

-My?- Spytał detektyw Kulesza – To Kinga tu dowodzi. Ja będę robił, co mi karze.

                Dzięki za wsparcie, pomyślała Kinga patrząc na kolegę.

-Jak nie chcesz, to nie musisz mi pomagać. Chłopaki od włamów przyjmą cię z otwartymi ramionami.

-Ej że. Nie powiedziałem, że ci nie pomogę, ale że to ty podejmujesz decyzje.

-Uspokójcie się- fuknął komendant- Macie współpracować, a nie drzeć koty. Wiecie, co to znaczy?

Kinga i Marian kiwnęli głowami.

-To dobrze. A teraz pytam jeszcze raz:, jakie macie pomysły?

-Wszystkich morderstw dokonano w nocy z niedzieli na poniedziałek- odezwał się detektyw Grabowski- Musimy w tym czasie wzmocnić patrole.

-Kinga już o tym pomyślała.

-A ha.

-Jeszcze jakieś sugestie?

-Może powinniśmy popytać wśród rodzin ofiar czy nie zauważyli kręcącego się koło nich chudzielca.

-To dobra myśl- poparła Roberta Kinga

-Tym bardziej, że nie mamy lepszych –zauważył Marian.

-No cóż…… to działajcie- westchną komendant i wstał z krzesełka kończąc naradę.

                                                                                             

                                                                                                  ROZDZIAŁ

                PTS. Pałac Wielkiego Wezyra. Łażenka. Widok z kamer nr: 11, 12,13,14,15.16.

                Kobieta stoi pod prysznicem odwrócona plecami do dwóch mężczyzn.

-Renia.

-Czego?- Pyta kobieta.

-Odwróć się- prosi jeden z mężczyzn, Adam.

-A, po co?

-Chcemy popatrzeć na cycki- odpowiada drugi mężczyzna, Przemek.

-A, co? Nigdy nie widzieliście cycków?

-Widzieliśmy, ……ale nie takie małe.

                Zakotłowało się. Mężczyźni dali dyla.

 

                                                                              ***********************

                PTS. Sypialnia kobiet. Widok z kamer nr: 5,6,7,8,9,10.

                Anka i Renata siedzą obok siebie na łóżku. Obie ubrane są w minispódniczki i koszulki z krótkim rękawem. Anka ma włosy splecione w kok a Renata zaplata warkoczyki.

-Wiesz, kto mi się wczoraj śnił- pyta Renata.

-Nie.

-Mój chłopak

-I jak było?- Pyta Anka uśmiechając się.

-Mmmmm przyjemnie. Jak zwykle, - a po chwili dodaje- Jak stąd wyjdę, to go zajeżdżę.           

 

                                                                             

   ROZDZIAŁ

 

                                              

 

-Cześć –przywitała ją Dominika z promiennym uśmiechem na twarzy.

                Kinga ucałowała przyjaciółkę.

                Znały się od dzieciństwa. Dorastały na tym samym placu zabaw przed blokiem. Uczyły się w tej samej podstawówce. Maturę zdały w ogólniaku na Słowackiego. A potem……. Cóż rozdzieliły je studia. Dominika poszła na pedagogikę, a Kinga…….. Szkoła w szczytnie dała jej się we znaki.

-Fajnie, że jesteś –ucieszyła się Dominika- Obejrzymy razem „WW”.

-A, co to takiego? –Spytała Kinga- Jakaś nowa telenowela?

-No, co ty. Nie oglądasz telewizji?= Zdziwiła się Dominika.

-Jakoś nie mam okazji.

-Oj dziewczyno.Ta praca w psiarni sprawia, że jesteś zacofana w najnowszych trendach w rozrywce-powiedziała Dominika siadając na kanapie- Siadaj. Odchamisz się trochę.

-Dzięki- powiedziała Kinga siadając obok przyjaciółki-, Czym będziemy się podniecały?- Spytała zakładając nogę na nogę.

                Dominika uśmiechnęła się.

-Zaraz zobaczysz. Jestem pewna, że spodoba ci się ten fascynujący program.

-Tak myślisz?

-Jestem przekonana. To lepsze od „bazylianów”

-Nie wątpię.

-Przekonasz się.

                Kinga spojrzała na ekran telewizora, na którym łysy facet prezentował laserowo ostrzony nóż do krojenia rodzynek. Rodzynek? Czego to ludzie nie wymyślą, pomyślała Kinga.

-Rzeczywiście. Fascynujące.

                Dominika spojrzała na Kingę i spytała:

-Co cię tak zafascynowało?

-Jak to, co? WW. To jest coś na miarę naszych czasów.

-Głupia jesteś- powiedziała Dominika- Nabijasz się ze mnie, ale sama zobaczysz, że Wielki Wezyr to jest coś.

Kinga zmierzwiła Dominice włosy.

-Powiedz mi:, na czym polega jego wyjątkowość –poprosiła robiąc minę płaczącego dziecka.

-Bo tam jest samo życie.-Odpowiedziała Dominika- Słuchaj. Kilka osób kilka osób mieszka w jednym domu zwanym Pałac Wielkiego Wezyra, a całe to miejsce naszpikowane jest kamerami…….

-To przecież reality show- przerwała jej Kinga

-No. W zasadzie tak….

-To ktoś jeszcze ogląda takie bzdety?

-Pewnie. Cała masa ludzi. To fascynujące.

 

                                                                              ********************************

 

                PTS. Ogród Wielkiego Wezyra. Obraz z kamer nr: 22,23,24,25,26,27,28,29,30.

                Dziewięć osób stoi obok siebie tworząc krąg. W środku leży głaz, a na nim siedzi prezenterka PTS- u.

-Witam państwa w Ogrodzie Wielkiego Wezyra- mówi Alina Rusiek -Dziewięć osób, które goszczą w Pałacu Wielkiego Wezyra ma dziś nieco inne zadanie.

-W każdym z nas tkwi artysta. Tę prawdę postanowił wykorzystać Wielki Wezyr. Dlatego dzisiaj nasi zawodnicy mają wykonać rzeżbę z gliny. Ich prace ocenicie państwo wysyłając sms- y.Ten, kto otrzyma najwięcej państwa głosów będzie zwycięzcą dzisiejszego zadania, a w nagrodę Wielki Wezyr spełni jedno życzenie najlepszego artysty.

-Jesteście gotowi?

-Pewnie.

-To do dzieła.

                Artyści rozchodzą się po ogrodzie.

-Zawsze lubiłem taplać się w błocie – mówi Paweł do Renaty.

                Na ekranie pojawia się twarz prezenterki.

-Przypominam państwu, że osoby, które wezmą udział w naszej zabawie mają szanse wylosować w niedzielę samochód, który ufundowała firma Iren Stop.

 

                                                                              ****************************

                Kinga klepnęła Dominikę w ramię i spytała:

-A ty kochana już wysłałaś eska?

-Pewnie. I to nie jednego.

-I, co? Wygrałaś coś?

-Jasne.

-A, co?

-Wyższy rachunek za telefon.- Odpowiedziała Dominika śmiejąc się z własnej głupoty-, Ale stać mnie jeszcze, aby zrobić ci coś do picia. Co chcesz? Kawy? Herbaty?

-Kawy…….. Ze śmietanką.

 

                                               *********************************************

 

 

-Dużo już złapałaś przestępców- spytała Dominika stawiając filiżanki z kawą.

-Wolała bym o tym nie rozmawiać.

-Jakieś kłopoty?

-Tak- westchnęła Kinga- I to nie liche.

                Dominika spojrzała w duże, niebieskie oczy przyjaciółki.

-Mów. Przecież wiesz, że możesz mi ufać.

-Nie mogę.

-Nie możesz mi ufać? –Zdziwiła się Dominika- Do tej pory mogłaś.

-Nie to miałam na myśli.

-A, co?

-To chodzi o sprawy zawodowe.

                Dominika uniosła brwi.

-A to cię udupili. –Stwierdziła.

                Kinga przytaknęła, spuściła głowę i zamarła w bezruchu.

-A pieprzyć ich- zaklęła tak nagle, że Dominika podskoczyła do góry.

                Kinga przysunęła się do przyjaciółki i objęła ją w pasie.

-Martwię się o ciebie.

-Ależ nie ma powodu. Zdrowie mi dopisuje. Mam dobrą pracę. Mieszkanie. No może z facetami mogłoby być lepiej, ale ostatnio kupiłam sobie wibratorek i jakoś daję sobie radę, więc nie ma powodu do narzekań.

-Właśnie, że jest jeden powód.

-Jaki?

-Chodzi o to, że…. Że…..- Kinga zaczęła krążyć po pokoju- Chodzi o to, że jakiś świrus morduje ludzi.

-To się zdarza.

-Tak. Ale to jest seryjny morderca. Wiesz, co to znaczy?

-Że zabił już kilka osób- odpowiedziała Dominika-, Ale co ja mam z tym wspólnego.

-Mam nadzieję, że nic. Ale tak na wszelki wypadek……. Uważaj na siebie.

                Dominika podeszła do Kingi i uścisnęła ją.

-Będę ostrożna. Przysięgam. Powiedz mi tylko……

-Tak?

-Czy ten facet zanim zabije to wcześniej gwałci?

-Domi- fuknęła Kinga- To poważna sprawa. Ja nie żartuję.

-Ja też pytam poważnie? Gwałci?

-Niestety nie.

-Cholera. A to skurwiel- zaklęła Dominika- To mówisz, że jak on wygląda?

 

                                                                              ROZDZIAŁ

                Leżeli obok siebie nadzy, wyczerpani milosnym tańcem, kiedy odezwal się telefon.

-Sms. Ciekawe, od kogo?- Zastanawiała się dziewczyna biegną w stronę stolika gdzie leżała nowiutka Nokia.

-Pewnie od mamusi- powiedział mężczyzna- Chce wiedzie, co porabia jej córka …. I z kim.

                Kasia pokazała Tomkowi środkowy palec.

-No wlaśnie-Tomek klasnąl w dlonie- Ja wiem, że to robisz, tylko czy twoja matka o tym wie?

-Mam nadzieję, że się nie domyśla, bo po mnie- odpowiedziala Kasia spoglądając na wyświetlacz.

-Co pisze teściowa?- Spytał Tomek.

-To…..- Zaczęla Kasia, ale przerwal jej dziwięk telefonu.

                Kasia odczytała wiadomość i podbiegła do okna.

-Co robisz?- Spytał Tomek.

-Zasłaniam żaluzje.

-Teraz?

-Bo…..- Znów odezwał się telefon. Tym razem wibrował.

-Słucham- powiedziała Kasia do mikrofonu.

-Jesteś nominowana- usłyszała w słuchawce.

-Co? Co ty pleciesz? Kim jesteś? Co ty……- połączenie zostało przerwane.

-Co się dzieje?- Spytał Tomek podbiegając do Kasi.

-Sam zobacz- odpowiedziała Kasia wręczając mu telefon.

                Tomek odczytał treść pierwszej wiadomości: „miałaś orgazm?” I drugiej: „widzę was”.

-O kurwa- zaklął spoglądając na okno- Ktoś nas podgląda.

-Właśnie. Jakiś skurwiel patrzy jak się bzykamy- krzyknęła Kasia. Usiadła na podłodze i zapłakała

 

                                                                              ROZDZIAŁ

                                Zadzwonił telefon. Kinga spojrzała na wyświetlacz. Numer nieznany.

-Kinga Sadowska. Słucham.

-Dzień dobry pani Kingo. Tu Eliza Nowak.

-A to pani, pani doktor. W czym mogę pomóc?

-To raczej ja chciałabym podzielić się z panią pewnymi spostrzeżeniami, które mogą pomóc w schwytaniu psychopaty terroryzującego to miasto.

-Zamieniam się w słuch.

-Przejrzałam akta, które dał mi komendant i na ich podstawie wysunęłam pewne wnioski. Otóż, według mnie sprawcą tych zabójstw jest młody mężczyzna, mieszkający gdzieś na obrzeżach miasta.

-Dlaczego pani tak uważa?

--To tylko statystyka- Odpowiedział pani doktor- Wielu seryjnych morderców to samotnicy, dzielący swój czas między oglądaniem pornograficznych pisemek, a rozmyślaniem o morderstwach.

-M hy. A może pani powiedzieć coś bliższego naszej sytuacji?

-Tak. Myślę, że tak. O ile się nie mylę to sprawca wydłubuje swoim ofiarom oczy, bo sam ma jakąś wadę wzroku. Obcina uszy, bo albo niedosłyszy…… albo nie podobają mu się jego własne. A kołek, jak pewnie się pani domyśla, świadczy o tym, że morderca ma problemy z wysławianiem się. W sumie jest to rodzaj odwetu za to, że natura obdarzyła go pewnymi ułomnościami.

-Chce pani powiedzieć, że nasz chłoptaś to kaleka?

-Niekoniecznie. Te wady nie muszą być duże, ale jemu przeszkadzają. Ma kompleksy z ich powodu.

-Jak mam to rozumieć?

-Facet nosi okulary. Być może jest głuchy, albo …..

-Ma odstające uszy- dokończyła Kinga.

-Właśnie- przytaknęła pani doktor- I z pewnością jest to ktoś, kto ma problemy z porozumiewaniem się. Nie chodzi o to, że jest niemy, ale o to, że jest małomówny, przez co nie umie dzielić się swymi uczuciami.

                Kinga zanotowała spostrzeżenia pani doktor i spytała:

-A jak on pani zdaniem on wygląda?

-Myślę, że powinniście zwrócić państwo uwagę na mężczyzn, którzy noszą długie włosy.

-Okulary?

-Tak. I to przyciemniane.

-Coś jeszcze?

                Doktor Nowak milczała przez chwilę.

-Nie. To wszystko, co w tej chwili mogę pani powiedzieć.

 

                                                                ROZDZIAŁ

                PTS. Ogród Wielkiego Wezyra. Noc. Obraz z kamer 23-30.

                Anka i Marcin siedzą na ławce koło fontanny.

-Mam ci coś ważnego do powiedzenia- oznajmia Ania.

-To mów. Słucham.

-Chcę, abyś wiedział…….. źe, nie wiem jak to się stało, ale…… kocham cię.

-Ale ja…….

                Ania przykłada palec do ust Marcina.

-Nic nie mów. Tylko mnie przytul.

                Marcin obejmuje Anię. Siedzą ciesząc się bliskością swych ciał.

-Spójrz w niebo- prosi Marcin- Widzisz tę jasną gwiazdę nad nami?

-Pewnie. To Gwiazda Północna.

-Dokładnie. A wiesz, że za tą gwiazdą jest malutka planeta, na której żyje…….. Wiesz, kto?

-Nie. Powiedz:, kto?

-Mały Książę.

-Naprawdę? Bujasz.

-Nie. Nie bujam. Mówię prawdę. Jak pragnę wygrać Wielkiego Wezyra. Przysięgam ci, mówię prawdę.

                Ania patrzy Marcinowi głęboko w oczy i pyta:

-Skąd to wiesz?

-Widzisz. Kiedy nauczyłem się czytać mama zapisała mnie do biblioteki. Pierwszą książką, jaką z niej wypożyczyłem był „Mały Książę”. Ta wspaniała opowieść tak mnie zafascynowała i zauroczyła, że od tamtej pory zacząłem dręczyć wszystkich pytaniem: gdzie jest planeta Małego Księcia? Moi rodzice śmiali się ze mnie i tłumaczyli, że tak naprawdę to on nie istnieje, że to tylko czyjś wymysł. Nie wierzyłem im, bo przecież to niemożliwe, żeby Książe był tylko czyimś tworem. I wiesz, co? Nie myliłem się. Kiedy trochę podrosłem w moje ręce wpadła książka o Ufo. Jej autor dowodził, że gdzieś w kosmosie istnieje inne życie. Na nieodkrytych planetach żyją istoty rozumne i od czasu do czasu odwiedzają naszą kochaną Ziemię. Po jakimś czasie usłyszałem w radiu komunikat, że Obcy odwiedzili naszą planetę. I wiesz, co? To nie byli Obcy, tylko Mały Książe.

 -Tak myślisz?

-Jestem o tym przekonany.

-Czekaj, czekaj, ale przecież Mały Książe na końcu książki……..

-Ci- Marcin kładzie palec na ustach Anki- On żyje…… może nawet wśród nas.

                Ania całuje Marcina i idzie w kierunku drzwi pałacu. W połowie drogi zatrzymuje się i mówi:

-Dobranoc książę.

-Dobranoc….- Mówi Marcin, a kiedy wrota pałacu zamykają się za Anką, dodaje-…… moja Różyczko.

 

                                                              

ROZDZIAŁ

                Trzy osoby obserwowały komendanta spode łba, a on również unikał ich wzroku. Cała czwórka czuła się przegrana.

                Minęło kilka tygodni, od kiedy znaleźli pierwszą ofiarę „ nic nie widzę, nic nie słyszę, nic nie mówię”. W tym czasie przesłuchali wszystkich pracowników stolarni, masarni, a nawet drwali i leśników. I nic. Żadnego śladu.

                Ta jedna sprawa zagnieździła się w ich umysłach i zrzerala jak gangrena.

                Kinga była w o tyle dobrej sytuacji, że nie musiała się o nikogo martwić. Nie miała rodzeństwa, a rodziców pochowała dwa lata temu. Zginęli w wypadku lotniczym. Lecieli na wakacje, które zafundowali sobie po tym jak przeszli na emeryturę. Nie dotarli na miejsce wypoczynku- ich samolot runął do oceanu. Kinga przeżyła załamanie nerwowe, ale dzięki pomocy przyjaciół z uczelni stanęła na nogi.

                Historia miłości państwa Sadowskich mogłaby posłużyć za scenariusz do brazylijskiego filmu. Poznali się w Domu Dziecka gdzie rzuciło ich życie. Nie była to miłość od pierwszego wejrzenia. Zrodziła się z bólu i cierpienia, ale może, dlatego przetrwała do ….. Nawet śmierć ich nie rozdzieliła.

 

                                               ***********************

                Marian Kulesza po prostu spakował rzeczy swojej drugiej żony- Ewy i wysłał ją do brata, który osiedlił się w Krakowie. Żałował, że nie może zrobić tego samego ze swoją pierwszą żoną- Danutą, córką Basią(9 lat) i synem Damianem(14 lat). Na szczęście Marian ma głowę na karku i…. Kilku przyjaciół. Jednym z jego znajomych jest właściciel firmy ochroniarskiej. Po starej znajomości, kilku butelkach wódki i nie małej ilości banknotów Danuta, Basia i Damian znaleźli się pod skrzydłami security

                                               ****************************

                Robert Grabowski martwił się nie tylko o rodzinę: dwóch braci i ich żony, siostrę oraz liczne grono kuzynek. Jego umysł opanował lęk o byłą narzeczoną- Malwinę, obecną kandydatkę na żonę- Alicję, dziewczynę, z którą zdradzał Alę- Martę oraz o Agatę, która nigdy mu nie odmawiała.

                                              

                                               *****************************

                 Edward Smagły był spokojny o swoją żonę. Ona go rozumiała i nigdy nie lekceważyła jego zaleceń. A poza tym nigdy nie wychodził z domu po zmierzchu. Z synem też miał dobre układy, więc gdy powiedział mu, że całą niedzielę, a zwłaszcza noc ma spędzić w domu, będzie tak jak sobie zażyczy. Edward był dumny ze swego potomka. Dumny, też był ze swej córki, ale ta zwariowana małolata na pewno będzie krzyczeć coś o ograniczaniu swobód obywatelskich i wypomni mu, że jest córką ZOMO- wca. Ale posucha się ojca. Kochana smarkula.

                                               **************************

-Sprawa jest poważna-komendant miał spuszczoną głowę- Tu nie chodzi o to, że naciskają na mnie z góry, to robili zawsze, ani o to,że ktoś zginął, ale o to, że ktoś znów może stracić życie. Martwi mnie to. Martwi prezydenta, a myślę, że i wy przejmujecie się tym, że życie mieszkańców naszego miasta może być zagrożone. Nie chcę was jeszcze bardziej przygnębiać, ale jak tak dalej pójdzie, będziemy musieli poszukać sobie innej pracy.

-Ja już o tym myślę. Zamierzam zrobić kasę jako grabarz- zażartował Robert.

                Nikt się nie uśmiechnął.

-A pewnie już zauważyliście, że ….- Mówił dalej Edward- pismaki coś zwąchali.

-Trudno ich nie zauważyć- stwierdziła Kinga- Okupują posterunek od rana do nocy i wtykają swe poplamione tuszem paluchy w nasze notatki. Powinien im pan zakazać wstępu na nasz teren.

-Na razie nie mogę tego zrobić, ale jak złamią reguły gry to pomyślimy o tym.

                Komendant popatrzył na zmęczone twarz podwładnych. Ich przeszklone oczy wpatrywały się w niego.

-To wszystko, co mam wam do powiedzenia. Dziękuję za przybycie. Życzę dobrej nocy.

 

                                                                     ROZDZIAŁ

                Mężczyzna wyłączył telewizor, przeciągnął się i spojrzał na zdjęcia zawieszone na ścianie.

-Ładna jesteś- powiedział patrząc na fotografię studentki Wyższej Szkoły Agrobiznesu- To będzie rozkosz patrzeć jak więdnie twa uroda.

                Obuł buty, przewiesił torbę przez ramię i wyszedł z domu. Nie śpieszył się. Wiedział, gdzie znajdzie dziewczynę. W knajpie na Starym Mieście, gdzie na wielkim ekranie, podpite towarzystwo śledzi losy świnek doświadczalnych pana WW.

 

                                                                 ROZDZIAŁ

 

                Przez całą patrole policji penetrowały nabrzeże Narwi, oraz inne ustronne miejsca, które mogłyby stać się sceną dramatu. Niestety, poza zmęczeniem nic nie osiągnęli. Zatrzymano wprawdzie kilku podejrzanie zachowujących się mężczyzn, lecz po przesłuchaniu okazało się, ze „to nie ten” i trzeba było każdego przeprosić i odwieść do domu.

                Jednak, gdy nastał ranek wszyscy byli w dobrych nastrojach. Co prawda nie złapali przestępcy/ ale nie znaleźli też żadnej nowej ofiary.

                                                               ************************

                Kinga zsunęła z nóg kapcie i położyła się na łóżku. Przymknęła oczy, rozluźniła mięśnie i czekała. Jednak mimo zmęczenia nie mogła zasnąć.

                Przez dwie godziny przewracała się z boku na bok, wtulała głowę w poduszkę i liczyła barany, które dziwnym trafem przypominały jej byłego chłopaka. Kiedy doszła do tysiąc tam któregoś, postanowiła włączyć telewizor z nadzieją, że to ją trochę ogłupi. Niestety już po pięciu minutach oglądania powtórki Wielkiego Wezyra zerwała się na równe nogi.

                Jednak oglądanie telewizji może w czymś pomóc, pomyślała zasiadając do komputera.

 

                                                              ROZDZIAŁ

-Nawijaj

-Tan skurwiel nas wykiwał- powiedział Robert

                Kinga mocniej ścisnęła telefon.

-Gdzie ją znaleźliście?- Spytała.

-Przy drodze wylotowej na Warszawę. Niedaleko elektrowni. Sprytny sukinsyn.           

-Nie da się ukryć.

-A skąd wiedziałaś, że znaleźliśmy ją,a nie jego?

-Powiedzmy, że strzelałam. Słuchaj: czy ona nie ma przypadkiem na imię Anka?

-Zaraz sprawdzę. Mam przy sobie jej dokumenty… Tak… Skąd…

-I ma dwadzieścia lat?

-Czekaj, niech policzę. Urodziła się w tysiąc dziewięćset…… To teraz ma …..Zgadza się. Ma dwadzieścia lat. Powiedz mi jeszcze jak ma na nazwisko, jak była ubrana i dzwoń po adwokata. I to dobrego.

                Kinga uśmiechnęła się i zatarła ręce.

-Ja nie żartuję- ostrzegł ją Robert.

-Powiem wszystko na dzisiejszym spotkaniu.

-Dobra. Tylko pamiętaj o alibi.

 

                                               ROZDZIAŁ

-Czy oglądacie panowie WW- spytała Kinga.

-Pewnie- odpowiedział Robert- Ja jak usłyszę dwa słowa: wielki i wezyr, to mi sutki dęba stają

-Naprawdę?- Spytał Marian- To może powinieneś się leczyć? Najlepiej u doktor Nowak.

-Chciałem przez to powiedzieć, że wiem, co to za duperel- wyjaśnił Robert.

-A panowie wiedzą, o jaki program mi chodzi? –Spytała Kinga.

-Ja widziałem kilka odcinków –przyznał Marian.

-A pan, panie komendancie?

-Moja córka ma fioła na punkcie tego cudactwa. Cały pokój zamieniła w taki mini pałac.

                Kinga uśmiechnęła się przyjaźnie do komendanta i powiedziała:

-Cieszę się, że wiecie panowie, co nieco o tym reality. Pozwólcie, że streszczę wydarzenia, które miały miejsce…….

-Chyba nie będziesz nam zawracać głowy tym cyrkiem?-  Przerwał jej Robert.

-Właśnie- poparł go Robert- Nie mamy czasu na zabawę.

-Panowie, miejcie do mnie trochę zaufania- poprosiła Kinga- Powiem tylko o sprawach, które wiążą się ze sprawą „nic nie widzę, nic nie słyszę…..”

-A …. Jeśli tak, to posłuchajmy-powiedział komendant nie kryjąc zaskoczenia.-Tylko proszą ograniczyć się do spraw istotnych.

-Dobrze. Powiem krótko: dla nas nie ważne jest, kto został w programie, ale kto go opuścił.

-Możesz mówić jaśniej?- Poprosił Marian

                Kinga nabrała powietrza w płuca i wyrecytowała.

-Pierwszą osobą, która opuściła Pałac Wielkiego Wezyra była Alicja; lat trzydzieści sześć. Blond włosy, zielone oczy. A jak nazywała się pierwsza ofiara ”nic nie widzę…..”

-Alicja Pęczak. Moja sąsiadka- odpowiedział Marian zapalając papierosa.

-Ile miała lat?- Spytała Kinga.

-Nie wiem. Coś koło czterdziestki.

                Kinga pokiwała głową i powiedziała:

-Miała dokładnie trzydzieści sześć.

-Być może. Nigdy jej o to nie pytałem.

                Kinga uśmiechnęła się do dżentelmena. Marian odwzajemnił uśmiech i poprosił:

-Mów dalej.

-Za chwileczkę.

                Kinga sięgnęła do teczki, którą miała na kolanach, wyjęła z niej zapisaną kartkę papieru i podała Robertowi.

-Kolejną osobą, która zakończyła swój występ w reality show była Monika, lat dwadzieścia pięć.

-A my znaleźliśmy Monikę Mioduszyńską. Też miała dwadzieścia pięć lat.- przeczytał Robert.

-Cholera. –zaklął Marian- Coś sugerujesz?

-Tak. To nie przypadek, że po upływie kolejnych dwóch tygodni do domu pojechał Krzysztof, lat dwadzieścia cztery, a nasz denat to……

-Krzysztof Szumiński. Miał dwadzieścia cztery lata.

-Wczoraj z pałacu wyprowadziła się Anna……

-O jasny gwint. Kinga jesteś wielka- powiedział Robert.

-Ależ skąd. Mam zaledwie metr sześćdziesiąt dziewięć.

-Dobra robota, Kinga- pochwalił ją komendant- W końcu coś mamy. Nie wiemy wprawdzie, kogo łapać, ale wiemy, kogo chronić.

-Jeszcze nie wiemy- powiedział Marian.

-Ale będziemy wiedzieć-zapowiedział komendant i zwrócił się z pytaniem do Kingi- Ilu ludzi jest jeszcze w tym pałacu?

-Ośmioro.

-Masz ich dane?

-Tak.

-To do dzieła.

 

                                               ROZDZIAŁ

                Obudził ją dzwonek u drzwi. Podniosła się z łóżka i włożyła szlafrok.

-Już idę- powiedziała sennym głosem przechodząc przez pokój.

                Otworzyła drzwi.

-Obudziłem cię?- Spytał Robert.

-Pewnie, że tak- odpowiedział Kinga-, Ale wchodź i mów, co cię sprowadza.

                Robert wszedł do środka i usiadł w fotelu.

-Mam je.- Powiedział.

-Które? Spytała Kinga nie bardzo wiedząc, co Robert ma na myśli.

-No……. Adresy ludzi, których szukamy.

-Już? Szybki jesteś.

-To dzięki komputerom i jednej przemiłej pani, która pracuje w ratuszu. Trochę mi pomogła i……. Oto wyniki- powiedział Robert i wręczył Kindze teczkę ze spisem osób.

-Świetnie się spisałeś -pochwaliła go Kinga i spytała- Dużo tego?

-A ha. 21 Katarzyn, 20 Pawłów, 14 Monik, 15 Marcinów, 4 Stanisławów, 10 Przemków, 28 Adamów, 17 Renat, 1 Modesta.

-Cholera. To trochę ich jest. Musimy im wszystkim przydzielić ochronę.

-Nie, nie wszystkim. Tylko tym, którzy będą teraz nominowani.

-Masz rację, ale nominacje będą w przyszłym tygodniu, a do tego czasu musimy dowiedzieć się czegoś o ludziach, którzy mogą stać się celem psychopaty. Musimy z nimi wszystkimi porozmawiać.

-Zajmę się tym.

-Tak?

                Robert potwierdził swą gotowość do działania.

-To podzielimy się. – Powiedziała Kinga- Ja wezmę……

                Przerwał jej telefon

-Tak?

-Tu Marian.

-Wiem. Co potrzebujesz?

-Jesteś potrzebna na posterunku.

-Tak? A co się stało?

-Przyszła do nas pewna dziewczyna. Mówi, że jest, a raczej była koleżanką Anny Rylak.

-I, co z tą dziewczyną?

-Chce z kimś pogadać- wyjaśnił Marian.

-To porozmawiaj z nią.

-Próbowałem, ale ona ciągle ryczy i…… może ty z nią się dogadasz?

                Cały Marian, pomyślała Kinga. Jeśli miał do czynienia z facetami to był twardy jak skała. Ale jeśli chodzi o kobiety to był mięciutki jak kaczuszka.

-Dobra. Już jadę.

-Tylko się pośpiesz- poprosił Marian i rozłączył się.

-Muszę jechać na komisariat- powiedziała Kinga do Roberta- Będziesz musiał sam……

-Rozumiem- przerwał jej Robert- Dam sobie radę.

 

                                               ROZDZIAŁ

                Magda Sito siedziała na krześle w jednym z pomieszczeń komisariatu i zalewała się łzami Kinga stała za nią i próbowała ją uspokoić masując jej kark

-Byłyście przyjaciółkami?

-M hy- mruknęła Magda i dodała- Najlepszymi.

-Długo się znałyście?

                Magda podniosła cztery palce.

-To dość czasu, aby dobrze się poznać-stwierdziła Kinga, a po chwili spytała, – Jaka ona była?

                 Magda pociągnęła kilka razy nosem, przetarła oczy i powiedziała:

-Ania, była wyjątkowa. Miała w sobie coś takiego, co sprawiało, że każdy widział w niej bratnią duszę. Do wszystkich się uśmiechała, o każdym potrafiła powiedzieć coś miłego. Była taka wesoła i uczynna. Jak księżna Diana. Miała, też inny dar. Jakimś szóstym zmysłem potrafiła wyczuć, że ktoś cierpi, a wtedy zmieniała się w Matkę Teresę z Kalkuty. Wszystko to sprawiało, że człowiek pragnął przebywać w jej towarzystwie.

-Nazywaliśmy ją Chusteczką, bo na jej ubraniu ciągle lśniły czyjeś łzy. Brakuje mi mojej kochanej Chusteczki.

                Kinga milczała. Niech płacze, pomyślała, może łzy przyniosą jej ukojenie.

-Ale chciałam pani coś powiedzieć o Chusteczce. To znaczy o Ani- powiedziała Marta, gdy trochę ochłonęła- Ten policjant, co był u mnie w domu, powiedział, że jak sobie coś przypomnę, to żeby dać znać.

-No, słucham.

-Ania miała obsesję na punkcie pewnego faceta.

 

                                               ROZDZIAŁ

                Kinga po rozmowie z Martą, zadzwoniła do Roberta i poprosiła, aby przyjechał pod komendę.

-Co załatwiłeś?- Spytała, gdy wsiadła do niebieskiego Volvo.

-Dałem chłopakom listę i pogoniłem w teren. A ty, co osiągnęłaś?

-Sama nie wiem. Ta dziewczyna, Marta, twierdzi, że przez ostatnie dwa miesiące, Ania, spotykała się z jakimś przyjacielem dziadka. Podobno byli razem w Armii Ludowej.

-Myślisz, że to ON?

-No, co ty? Osiemdziesięcioletni starzec?

                Robert wzruszył ramionami.

-Mój dziadek twierdzi, że ci z AL to byli zwykli mordercy.

-W czasie komuny mówiono to samo o tych z AK- powiedziała Kinga i ugryzła się w język.

-Fakt- przyznał jej rację Robert i zapalił papierosa.

-A może masz rację-powiedziała Kinga-, Bo ten weteran twierdził, że jego pseudonim z czasów okupacji to…. „Wezyr”

-Żartujesz?

-Nie. Tak mi powiedziała Marta.

-Cholera- zaklął Robert zaciągając się papierosem.

-Wiesz, co powinniśmy zrobić? - Spytała Kinga, a kiedy nie padła odpowiedź powiedziała- Powinniśmy popytać ludzi czy nie mieli ostatnio dziwnych spotkań z obcymi. Może to coś nam da.

-Masz rację. Może jeszcze ktoś miał spotkanie z jakimś przodkiem o pseudonimie wezyr. Przekażę twoje sugestie pozostałym.

                Kinga kiwnęła głową i nabrała powietrza w płuca. Robert wiedział, co to znaczy. Kinga zawsze tak reagowała, gdy czymś się martwiła.

-Nie przejmuj się- powiedział klepiąc ją po ramieniu- Najważniejsze, że posuwamy się do przodu.

-Mam taką nadzieję.- Odparła Kinga i zmieniła temat- A ty gdzie się wybierasz?

-Do Modesty.

-A, co się tak uśmiechasz?

-No, bo jest troszeczkę młodsza ode mnie. Z tego, co wiem – panienka. A poza tym….. Jeszcze nigdy nie widziałem kobiety o tym imieniu. Jestem ciekawy, czy wygląda tak samo pięknie jak brzmi jej imię.

 

                                               ROZDZIAŁ

- Może ja do niej pójdę?- Zaproponowała Kinga, kiedy zatrzymali się pod blokiem Modesty, a gdy Robert zaczął kręcić nosem dodała- Może przed kobietą szybciej się otworzy.

-Ale…

-Jak będzie, na co się skusić to dam ci znać.-Obiecała Kinga i weszła do klatki schodowej.

                Pokonała parter i stanęła przed szarymi drzwiami obitymi blachą. Zastukała. Raz. Drugi. Trzeci. Nic. Cisza. Już miała zapukać po raz czwarty, kiedy dobiegł ją czyjś głos:

-Nie ma jej.

                Kinga spojrzała na schody, którymi przed chwilą weszła. Teraz tą samą trasę pokonywała sześćdziesięciosiedmioletnia kobieta.

-I długo jej nie będzie- dodała staruszka, kiedy stanęła obok Kingi.

-A wie pani gdzie ją mogę znaleźć?

-A, kto pyta?

                Kinga pokazała legitymację.

-O o o…. A co przeskrobała ta lafirynda?- Spytała kobieta.

-Nic. Przyszłam tylko z nią porozmawiać.

-E, paniusiu, ja swoje przeżyłam i wiem, że jak wy do kogoś przychodzicie, to nie na pogaduchy.

-Ma pani rację. Przyszłam do Modesty, bo jej matka martwi się o nią. Podobno nie dzwoni do matki, nie odwiedza jej….

-A jak ma ją odwiedzać jak w Stanach siedzi.- Zdziwiła się kobieta.

-Aa aa….. To pani Krupczak za granicę pojechała. No proszę. A na jak długo?

-Ja tam nie wiem- odpowiedziała kobieta i szybko dodała - Ale ludzie to gadają, że do kuzyna poleciała pieniądze pożyczyć. Pewnie pani wie, że to Modesta to nigdzie nie pracuje. Całymi dnia w domu siedzi, a w nocy….. Pani, co tu się w nocy dzieje. Ludzie to gadają, że ona z mężczyznami żyje. Wie pani, o co mi chodzi?

-Tak. Chyba tak.

-Myśli pani, że to prawda?

-Nie wiem.

-Oj, złociutka.-Kobieta pogroziła Kindze palcem- Wydaje mi się, że kłamiesz. Wy w tej, teraz to policji, to chyba wiecie takie rzeczy. Co nie mam racji?

-Ja nic na ten temat nie wiem.

-To, po co pani do niej przyszła?

-Już mówiłam: porozmawiać.

                Kobieta spojrzał nieufnie na policjantkę i powiedziała:

- To musi pani przyjść, kiedy indziej.

-Tak. Tak będę musiała zrobić. Ale mam do pani prośbę.

-Tak? A co pani chce?

-Jak zobaczy pani  Modestę, to proszę do nas zadzwonić. Dobrze?

-No dobrze, ale jakby, co: to ja z wami nie rozmawiałam.

                                               **************************

-I, co? Warto ją odwiedzić?- Spytał Robert, gdy Kinga zamknęła drzwi samochodu.

-Nie wiem. Nie było jej w domu.

-To, co tam tak długo robiłaś?

-Rozmawiałam z jej sąsiadką. Z bardzo miłą staruszką.

-I dowiedziałaś się czegoś?

-Tylko tego, że Modesta jest w Stanach u kuzyna.

-To przynajmniej jest bezpieczna.

-Dopóki nie wróci.

-I nie będzie nominowana.

 

                                               ROZDZIAŁ

                PTS. Pałac Wielkiego Wezyra. Sypialnia mężczyzn. Obraz z kamer nr: 18-23.

                Paweł robi przysiady, Stanisław leży na łóżku, a Adam siedzi pod ścianą i gra na gitarze.

-Doby jest- mówi Adam wskazując głową Pawła- Już od godziny tak się macha.

-Pewnie mu się ruchać chce- odpowiada Stanisław

-A pewnie- potwierdza Paweł- Młody jestem. Niewyżyty.

-I głupi- dodaje Adam.

-Nie. Głupi to on nie jest- zaprzecza Stanisław- Przecież studiuje.

-Ale musi mieć coś z głową nie tak- mówi Paweł-, Bo inaczej nie pozwoliłby zamknąć się z nami w jednym pokoju.

 

                                               ********************************

                Młodszy aspirant Marek Nawojko ucałował w czoło narzeczoną i usiadł na krześle przed telewizorem.

-I jak wygląda sytuacja w Pałacu?- Spytał.

-Twoja ulubienica ma duże szanse na powrót do domu.

-Cholera- zaklął Marek i sięgnął do kieszeni po papierosy- Dużo ma głosów?

-Na razie cztery, ale to jeszcze nie koniec. Myślę, że dostanie jeszcze jeden i pa, pa…. Żegnaj forso.

                Marek ponownie zaklął i wlepił oczy w ekran.

 

                                               *******************************

                PTS. Twarz Aliny Rusiek zdobi szeroki uśmiech, kiedy mówi:

-Jak zapewne państwo już zauważyliście, aż pięć osób ma po dwa głosy, które mogą zaważyć na ich być, albo nie być w Pałacu Wielkiego Wezyra. Wśród tych osób jest także Renata, która może mówić o pewnym pechu, gdyż w piątek otrzymała Czapkę Niewidkę, a w sobotę został jej odebrana za złamanie regulaminu.

-Ale o tym, kto będzie nominowany w dużej mierze zależy od Adama, który jako ostatni zasiądzie na Krześle Szczerości.

-Przypominam państwu, że Przemek i Modesta nominowali Adama. Czy Adam odpłaci im tym samym? A może zagłosuje na Katarzynę, z którą nienajlepiej mu się ostatnio układa?

-Kogo nominuje Adam?

-Na to pytanie dowiemy się tuż po przerwie.

                                               *******************************

                Marek Nawojko czuł się jakby siedział na szpilkach, gdy naga modelka zachwalała tampony, mężczyzna ubrany w ogrodniczki pił sok prosto z sadu, a łaciata krowa polecała specjały z mleka.

                                               *********************************

 

                PTS. Pałac Wielkiego Wezyra. Komnata Zwierzeń. Obraz z kamery nr: 1.

                Adam siedzi na Krześle Szczerości.

-Podaj imiona dwóch osób, które nominujesz do opuszczenia Pałacu Wielkiego Wezyra.

-Tylko dwóch?- Pyta Adam i zaraz dodaje- Oczywiście żartuję. Tak naprawdę z każdym się po trochu zżyłem i niezależnie, kto opuści ten program będzie mi smutno.

-Rozumiem, ale znasz zasady.

-Tak, znam. Dlatego nominuję Przemka i Stanisława.

                                               ********************************

                Młodszy aspirant Marek Nawojko oderwał wzrok od telewizora, oparł się o poręcz krzesła, zapalił papierosa i nie patrząc na narzeczoną powiedział:

-Renata, musimy porozmawiać.

 

                                               ROZDZIAŁ

                W sali odpraw panowała absolutna cisz. Wszyscy milczeli pogrążeni w swoich myślach. A mieli, o czym myśleć. Ostatnie nominacje w Pałacu Wielkiego Wała, jak nazwali program Polskiej Telewizji Satelitarnej, jeszcze bardziej skomplikowały im pracę.

                Kinga była nastawiona, że będą musieli wziąć pod ochronę jakieś trzydzieści, góra czterdzieści osób, a tu niespodzianka. Do opuszczenia programu szykuje się cała ósemka.

-Cholera. Ale ten skurwiel ma szczęście- nie wytrzymał Marian.

-Detektywie Kulesza, proszę liczyć się ze słowami- upomniał go komendant.

-On ma rację- Kinga poparła Mariana- Dwadzieścia cztery godziny na dobę szukamy jakiegoś śladu, który doprowadziłby nas do tego drania i nic. Żadnego kroku do przodu. Stoimy w miejscu i robimy koło własnej dupy.

                Komendant potarł podbródek i zwrócił się do siedzącej obok niego doktor Edyty Nowak:

-Pani doktor może pani powtórzyć to, co powiedziała pani dziś po południu u mnie w gabinecie?

                Kobieta skinęła głową.

-Mężczyzna, którego państwo poszukujecie jest bardzo sprytny i co gorsze dobrze zorganizowany. I muszę powiedzieć, że jeśli nie zostanie szybko złapany to zmieni zasady gry, a wtedy jeszcze trudniej będzie go ująć.

-A ja mam dowody, że on już coś knuje- odezwał się Robert.

-Co ty gadasz?- Spytał Marian-, Jakie dowody? Mów.

-W mieście zaczynają znikać ludzie- odpowiedział Robert.

-Wyjaśnij to –poprosił komendant.

-Moim zadaniem jest dotarcie do ludzi, którym może zagrażać ten psychopata. W tym celu rozesłałem policjantów, aby porozmawiali z osobami z listy, którą przygotowaliśmy. Niestety napotkaliśmy pewne trudności. Już teraz nie możemy skontaktować się z trzema osobami, a jesteśmy na początku listy. A jakby tego było mało przedwczoraj pewna kobieta zgłosiła zaginięci syna.

-Kurwa, nie mogłeś mi tego wcześniej powiedzieć- zaklęła Kinga.

-Nie miałem pewności- tłumaczył się Robert.

                Kinga wstała od stołu.

-Jadę-wymruczała.

-Dokąd?

-Do PTS                - u. Muszę zatrzymać ten program.

 

                                               ROZDZIAŁ

                Prezes Polskiej Telewizji Satelitarnej, Jerzy Ciok z uwagę przyglądał się policjantce, która domagała się od niego rzeczy niemożliwych. Prosiła go o coś, czego nie mógł zrobić. Nie mógł? Czy nie chciał?

-Czy zdaje sobie pani sprawę, o co mnie prosi?

                Kinga skinęła głową i powiedziała.

-Nie prosiłabym, gdyby tu nie chodziło o ludzkie życie. Proszę zrozumieć.

                Prezes PTS- u uśmiechnął się.

-Zrozumieć. A czy pani zrozumie, na jakie mnie to narazi koszta? Czy jest pani gotowa zwrócić sponsorom zainwestowane pieniądze? Nie? Więc ma pani moją odpowiedź.

-Ależ panie prezesie: czy życie ludzkie nic dla pana nie znaczy?

-Droga pani, ludzie są dla mnie bardzo cenni- powiedział prezes wstając z fotela-, ale tylko wtedy, gdy oglądają programy serwowane im przez PTS.

-A, jeśli nie podnieca ich to, co proponuje pańska telewizja?

-Cóż, jeśli ludzie mają mnie w dupie to…. Vice versa.

                Kinga zerwała się z krzesła i stanęła twarzą w twarz z biznesmanem.

-Słuchaj ważniaku! Jeśli nie zatrzymasz tego cyrku to pójdę do twoich konkurentów i powiem im, jaki z ciebie ignorant. Jestem pewna, że ucieszy ich wiadomość, że przez twoje cholerne pazerstwo giną ludzie. A gdy to rozniesie się na cały świat to myślisz, że wtedy wzrośnie oglądalność PTS- u?

                Jerzy Ciok nachylił się w stronę pani detektyw.

-Grozi mi pani?- Wysyczał przez zaciśnięte zęby.

-Jedynie ostrzegam.

                Na twarzy mężczyzny pojawił się arogancki uśmiech.

-Ostrzega mnie pani? To ciekawe. Bo ja zastanawiam się…- uśmiech znikł z jego twarzy-…czy telewidzowie nie powinni wiedzieć, że w jakiejś zapyziałej dziurze policja nie może znaleźć mordercy kilku osób. Wie pani, o czym to świadczy? O nieudolności stróżów prawa. I o tym powinno się mówić, a nie o…..- Mężczyzna zakaszlał. To płuca domagały się mieszanki nikotyny i substancji smolistych.-Chce mnie pani jeszcze czymś postraszyć?- Spytał zapalając papierosa

                Detektyw Sadowska spojrzała w małe, chytre oczka człowieka massmediów.

-Więc nie zakończy pan tych wygłupów?- Spytała.

-Już powiedziałem: nie.

-Będzie pan tego żałował.

 

                                               ROZDZIAŁ

-Wiesz gdzie leży Łomża?

-Pewnie. Koło Jedwabnego.- Odpowiedział dyrektor Polskiej Telewizji Satelitarnej, Karol Jędrzejczak.

                Jerzy Ciok podniósł się z miękkiego fotela i podszedł do okna.

-Wyślij tam kogoś.

-Jak sobie życzysz. A mogę wiedzieć, po co?                           

-Coś się tam dzieje.

-A dokładniej?

-Podobno grasuje tam… seryjny morderca.

-Jezu Chryste.

-Nie, to nie on. To ktoś bardziej przebiegły –powiedział Jerzy Ciok, a po chwili dodał- Poślij tam najlepszego reportera, jaki u nas pracuje.

-Dobra. Robi się, szefie.

                                               ROZDZIAŁ

-Kini, przepraszam cię za to, co się stało, ale ja o tych zaginięciach dowiedziałem się pól godziny przed odprawą.

-Słuchaj Robert, jak złapiemy tego psychola to wszystko ci wybaczę. Nawet to, że jesteś dziś ogolony.

-Ale… ja się codziennie golę.

-I to twój błąd. Dziewczyny lubią zarost u mężczyzny.

                Robert przejechał ręką po obu policzkach.

-A jak było w PTS- ie?

-Wiesz, co? Nie wkurwiaj mnie.

-Sorry. Nie było pytania.

-Cieszę się.-Powiedziała Kinga i głęboko odetchnęła.- A czy pod moją nieobecność stało się coś, o czym powinnam wiedzieć?

                Robert przytaknął i zapalił papierosa.

-Mamy jedną z osób, których poszukujemy- powiedział, gdy dym z papierosa wypełnił mu płuca- To narzeczona jednego z chłopaków.- Wyjaśnił- Po ostatnich nominacjach Wielkiego Wała, gostek nie wytrzymał napięcia i opowiedział o wszystkim swojej dziewczynie.- Przerwał. Zaciągnął się i mówił dalej- Ona z początku śmiała się, ale gdy zadzwonił telefon i usłyszała w słuchawce, że jest nominowana, przestraszyła się. Jak to zwykle w takich sytuacjach bywa dziewczyna opowiedziała mi całe swoje życie. Z masy historyjek jedna wydaje mi się godna uwagi. Otóż, jakiś miesiąc temu Renata wybrała się z koleżanką w góry. Jechały tam pociągiem.  Gdzieś pod Zakopanem do ich wagonu dosiadł się pewien mężczyzna. Dziewczyny z początku nie zwracały na niego uwagi, ale kiedy pociąg dojeż[i]dżał do stacji końcowej mężczyzna powiedział do Renaty, że przypomina mu, Renówkę z WW. Sprawa o tyle wydaje się dziwna, bo Renata jest nazywana przez znajomych Mała i tak zwracała się do niej koleżanka, więc skąd facet wiedział jak ma na imię? Tym bardziej, że obie Renaty różnią się od siebie jak viper i moskwicz.

-Dziwna historia.

-Ale pasuje do naszego zboczeńca.- Powiedział Robert patrząc w głąb korytarza, gdzie pojawiła się znajoma postać.

-A, tu jesteście.- Ucieszył się Marian- Szukałem was wszędzie.- Dodał siadając na parapecie.

- A, co? Stało się coś?- Spytała Kinga.

-A stało się, stało.

-To opowiadaj.

-Dzisiaj rano na nasz posterunek wpadła bomba, czyli pani Katarzyna Wierzbowska i …. Zbluzgała nas niemiłosiernie. Krzyczała, że jesteśmy z kurii synami i że nie życzy sobie, abyśmy ją inwigilowali. A tak w ogóle to możemy wsadzić sobie w dupę te dziesięć tysięcy złociszy.

-Miała szczęście, że trafiła na mnie, bo inaczej siedziałaby w celi i zastanawiała się ile będzie ją kosztowało nazwanie policjanta chujem. Ja mam łagodne usposobienie, więc kiedy pani Kasia przestała miotać się po posterunku i trochę uspokoiła wziąłem ją na spytki.

-I, co się dowiedziałeś, Scherloku?- Spytała Kinga.

                Marian przeczesał ręką włosy i zaczął.

-Jakiś czas temu pani Katarzyna miała wypadek. Jechała sobie rowerem przez las, kiedy najechał na nią pewien mężczyzna, a że dziewczyna jest bojowa, wiem, bo sam to odczułem, więc dała gościowi do wiwatu. Facet nie odezwał się ani słowem tylko wręczył jej plik banknotów. Równo dziesięć tysięcy złotych. Po jakiś dwóch tygodniach, pani Kasia otrzymała sms- a, że jeśli wygra WW to otrzyma znacznie więcej pieniędzy.

-No dobra, ale czemu przyszła do nas z pretensjami?- Spytał Robert.

-Bo gostek był w mundurze.

-Cholera- zaklęła Kinga.

-Ale to nie wszystko-mówił dalej Marian- W krótkich odstępach czasu dziewczyna dwa tajemnicze połączenia o dość dziwnej treści. Za pierwszym razem ktoś powiedział, że ją widzi, a za drugim, że jest nominowana.

-Później my zaczęliśmy się nią interesować, z wiadomych względów, a że dziewczyna jest nie głupia to pokojarzyła sobie pewne fakty i doszła do wniosku, że się nad nią znęcamy. Na szczęście po trzech godzinach udało mi się dojść z nią do porozumienia. Teraz współpracuje z naszym specem od portretów pamięciowych. Mam nadzieje, że będziemy mieli podobiznę gostka z lasu.

-W końcu ruszyliśmy z miejsca- ucieszyła się Kinga i wyciągnęła telefon z kieszeni- Musimy znaleźć ludzi, którzy dostali informację o nominacji a wtedy mamy szansę ocalić pięć osób.

-Cztery- poprawił ją Robert- Nie wiemy, co z Modestą.

                Do trójki detektywów podbiegł młody policjant.

-Pani detektyw, dobrze,że panią widzę.

-A stało się coś?

                Policjant skinął głową i wyjaśnił:

-Zadzwoniła jakaś kobieta. Nie przedstawiła się, choć bardzo nalegałem i powiedziała, żeby przekazać rudej policjantce, myślę, że to o panią chodzi, że „Modesta przyjechała”. Podobno będzie pani wiedziała, o co chodzi.

-Modesta- powiedział Robert i ruszył przed siebie- Jadę po nią.

Mam nadzieję, że nie jest za późno, pomyślała Kinga.

 

                                               ROZDZIAŁ

Dwudziestojednoletni Paweł Syposz klęczał pod figurą Matki Bożej ustawionej przed kościołem. Paweł nie był zbyt religijny, ale słowny. A ponieważ obiecał Bogu, że gdy jego matka cierpiąca na białaczkę, mimo wszystko dojdzie do siebie, przez cały rok będzie odmawiał różaniec, klęcząc pod figurą Marii.

Pan Bóg wysłuchał jego modlitwy.

                Paweł kończył właśnie piątą dziesiątkę trzeciej części różańca świętego, gdy obok niego uklęknął ubrany w czarny garnitur mężczyzna.

-Pamiętasz mnie?

-Nie. A powinienem?

                Mężczyzna objął Pawła lewą ręką, w której trzymał paralizator.

-Powinieneś- powiedział, a gdy na twarzy Pawła dostrzegł zdumienie, dodał- Nie przejmuj się. Jeszcze mnie sobie przypomnisz-, po czym przystawił trzymane w reku urządzenie do szyi chłopca.

                Paweł poczuł lekki dreszcz, a zaraz potem świat zawirował mu przed oczami. Nim stracił przytomność zdążył jeszcze zacisnąć palce na paciorkach różańca.

 

                                               ROZDZIAŁ

-Kini… Chyba mamy problem- powiedział Marian strząsając popiół z papierosa.

                Kinga spojrzała w zmęczone oczy kolegi i spytała:

-Co się dzieje?

-Tak jak kazałaś, rozesłałem chłopaków do osób z naszej listy z zapytaniem czy ktoś nie mówił im, że są nominowani….. No i mamy kilka osób.

-To świetnie.

-Być może. Ale mamy już trzech Adamów, pięciu Pawłów, trzech Stanisławów a nawet cztery Kasie i dwie Alicje.

-O, nie –jęknęła Kinga- Ten skurwiel bawi się z nami w podchody.

                 Kinga spojrzała na Mariana i coś jej powiedziało, że to nie koniec złych wiadomości.

-Dobij mnie-powiedziała siadając na krześle.

-Przed chwilą rozmawiałem z aspirantem Podbielskim. Zadzwonił do mnie, bo matka jednego z Adamów twierdzi, że już zabraliśmy jej syna na komisariat,

- Boże. Nie.

-A przed godziną- ciągnął Marian- jeden z ojców zgłosił zaginięcie córki- Kasi.

-Boże, dlaczego mi to robisz- wyszeptała Kinga patrząc w sufit. Już nie grała twardzielki. Spuściła głowę i rozpłakała się.

                                               *****************************

-Przywiozłem Modestę- powiedział Robert stając w drzwiach pokoju przesłuchań.

                Kinga przetarła oczy, wstała z krzesła i wyszła na korytarz.

-Co jej się stało?– Spytał Robert.

-Nie wytrzymała napięcia- odpowiedział Marian.

-Wcale mnie to nie dziwi.

                                               ROZDZIAŁ

                Modesta Krupczak ubrana była w czerwony, dobrze dopasowany żakiet, na którym lśniły ziarenka brokatu. Siedziała przy stole w Sali przesłuchań i paliła papierosa.

-Dzień dobry- przywitała ją Kinga.

                Kobieta nie odpowiedziała.

                Kinga przeszła przez pokój i usiadła naprzeciwko Modesty.

-Wie pani, dlaczego panią tu sprowadziliśmy?- Spytała.

-Tak. Ale ja nie mam nic do powiedzenia-oznajmiła Modesta gasząc niedopałek.

- Wiem, że w tej chwili nie przypomina pani sobie żadnego zdarzenia, które mogłoby łączyć panią z naszym śledztwem, ale proszę spróbować przypomnieć sobie czy w ostatnim czasie nie zdarzyło się coś, co panią zastanowiło. Każdy szczegół może mieć znaczenie.

-Myślę, że traci pani czas. To nie o mnie chodzi.

-A ja myślę, ze jednak o panią- powiedziała Kinga starając się nie okazywać zdenerwowania- Jest pani jedyną osobą w naszym mieście noszącą tak specyficzne imię.

-Zgadza się. Mam dość nietypowe imię, ale ja nie oglądam żadnych realitów. Nie interesuje mnie, co robią inni. Sama dobrze się bawię.

-Pani nie musi oglądać. Inni robią to za panią- powiedziała Kinga i zamilkła. Do sali wszedł Robert. Detektyw Grabowski uśmiechnął się do obu kobiet i oparł o ścianę.

-Nadal twierdzę, że to nie ma ze mną nic wspólnego. Pani się po prostu myli….

-Chciałabym, żeby tak było- westchnęła Kinga.

-Czy pani nie rozumie, że ktoś dybie na pani życie?- Zapytał bez ceregieli Robert.

-Co? Co pan powiedział? Mnie? A niby, dlaczego?

-Bo jakiś świrus ubzdurał sobie, że będzie mordował ludzi, którzy mają tak samo na imię jak ci, co opuszczają pałac wielkiego wezyra.

                Modesta spojrzała na Roberta, a potem zwróciła się do Kingi:

-To prawda?

-Niestety tak.

-Nie wierzę.

                Detektyw Grabowski podszedł do wstrząśniętej kobiety.

-Na szczęście my możemy zapewnić pani ochronę. A teraz proszę się skoncentrować i pomyśleć czy nie miała pani jakiś dziwnych spotkań z nieznajomymi.

                Kobieta milczała.

-Nie narzucał się pani jakiś obcy mężczyzna?- Zasugerowała Kinga- Może ktoś starał się namówić panią do wzięcia w Wielkim Wezyrze? A może ktoś wspominał, że może pani coś wygrać? Proszę spokojnie się zastanowić. Mamy czas.

                Modesta wbiła wzrok w blat stołu i zamyśliła się.

                O co im chodzi? Co za wezyr? Jaki obcy? Wygrać? Co wygrać? Wielkiego Wezyra? Ktoś… Coś…, O co biega? Przecież nikt z moich znajomych nie ogląda takich bzdur. Nikt ze mną nie rozmawiał o pałacach i wezyrach…. Chociaż… Zaraz, zaraz… był ktoś taki!

-To była kobieta.

-Co?- Spytała Kinga.

-Kto?

-Kobieta- powtórzyła Modesta zapalając kolejnego papierosa- Siedziałam w salonie fryzjerskim czekając na swoją kolej. Czytałam gazetę i rozmyślałam o niebieskich migdałach, kiedy pojawiła się nowa klientka. Kobieta rozejrzała się i usiadła na krześle obok mnie. Nie zwracałam na nią uwagi do czasu, aż kobieta wręczyła mi gazetę, którą wyjęła z torebki. Na pierwszej stronie wielkimi literami było napisane” Znamy już uczestników drugiej edycji Wielkiego Wezyra”, a pod spodem była lista graczy. Spojrzałam na kobietę, a ona uśmiechnęła się i powiedziała: tu jest pani imię. Już chciałam jej powiedzieć, że owszem mam na imię Modesta, ale to nie o mnie tu chodzi, kiedy przyszła moja kolej na strzyżenie, więc machnęłam tylko ręką i poszłam za parawan. Usłyszałam jeszcze zapewnienie, że będzie trzymać za mnie kciuki. Kiedy fryzjerka myła mi włosy postanowiłam porozmawiać z tą kobietą, bo zastanowiło mnie skąd wie jak mam na imię? Niestety, kiedy wyszłam zza parawanu już jej nie było.

-Pamięta pani jak ona wyglądała?- Spytał Robert.

-Jak przez mgłę.

-To nic. Zaprowadzę panią do naszego rysownika. Może jak zobaczy pani fragment jej twarzy to mgła się rozwieje.

-Mogę spróbować…

 

                                              

ROZDZIAŁ

-I, co o tym sądzisz?- Spytała Kinga

-Nie wiem, co mam o tym myśleć- odpowiedział Robert spoglądając przez szybę na przechodzących Aleją Wojska Polskiego ludzi.

-Widziałeś portrety, które zrobił Maciek?

-Jasne. Wydaje się, że Kaśka i Renata spotkały dwóch różnych facetów.

-Właśnie. A teraz Modesta mówi nam o jakiejś kobiecie. Można kurwicy dostać.

                Kinga usiadła na parapecie i spytała:

-Wiesz, że ten psychopata porywa ludzi?

-Wiem. Marian mi powiedział.

                Kinga westchnęła.

-Ciekawe czy ma jakąś Modestę, bo jak nie to mamy jeszcze szansę.

-Ależ Kinga, zapomniałaś? Modesta jest tylko jedna.

-Już nie- powiedział Marian stając za plecami Roberta.

-Nie rozumiem- powiedział Robert.

                Marian przykucnął pod kaloryferem.

-Właśnie odebraliśmy kolejne zgłoszenie o zaginięciu- powiedział patrząc na czubki butów- Niejaki pan Tokarczuk niepokoi się o żonę Alicję, która wyszła wczoraj po zakupy i słuch po niej zaginął.

-No i…

-A no pani Tokarczuk ma na imię Alicja, ale pisze wiersze dla dzieci pod pseudonimem….

-Kurwa mać- zaklął Robert uderzając pięścią o parapet.

 

                                               ROZDZIAŁ

-Słucham?

-Dzień dobry panie prezesie to ja, Darek Zawadzki

-Aa…. –Ucieszył się Jerzy Ciok i zaraz spytał, – Czego się dowiedziałeś?

                Dziennikarz PTS- u milczał przez chwilę, a kiedy zaczął mówić w jego głosie słychać było napięcie.

-Tu rzeczywiście dzieje się coś dziwnego.

-Dlatego cię tam posłałem. Powiedz lepiej, co odkryłeś.

Reporter przełknął ślinę.

-Kiedy przyjechałem do Łomży zauważyłem, że ludzie bacznie mi się przyglądają. Z początku myślałem, że jestem niestosownie ubrany, albo, że może wiedzą, że jestem dziennikarzem. Ale gdy wynajmowałem pokój w hotelu, recepcjonistka zwróciła mi uwagę na moją koszulkę.

-Co z tą koszulką?

-Miałem na niej napis ”Jestem przyjacielem Drakuli”

                No tak, pomyślał Jerzy Ciok, jak się wkracza na ulice gdzie leje się krew to można w mordę dostać.

-I, co dalej?

-Poszedłem na cmentarz.

-W tej koszulce?

-Nie.- Zaprzeczył reporter-Wyrzuciłem ją.

-Uf- odetchnął prezes- I co było dalej?

-Na cmentarzu znalazłem mogiły byłych mieszkańców Pałacu Wielkiego Wezyra.

-Rozmawiałeś z rodzinami ofiar?

-Próbowałem, ale…

-Ale co? Mówże, o co chodzi!

                Darek westchnął.

-Facet, którego zaczepiłem nad grobem Moniki kazał mi spierdalać. A matka Anki dała się namówić na zwierzenia, ale gdy zapytałem ją jak zginęła córka powiedziała, że policja zabroniła jej mówić. Podobno to dla dobra śledztwa.

-Czyli nic się nie dowiedziałeś?

-Od rodzin- nic- przyznał reporter.- Ale w barze słyszałam jak ludzie opowiadają o wampirach, kanibalach i innych tego typu zboczeńcach. Jedyną osobą, która rzuciła trochę światła na to, co się tutaj dzieje był grabarz, ale miał nieźle w czubie, więc nie wiem czy można mu wierzyć.

-Co ci powiedział?- Bąkał coś o wydłubanych oczach i obciętych językach.

-To ciekawe- mruknął prezes TPS- u- A co mówią gliniarze?

-To, co zawsze: bez komentarza.

-A prasa?

-To małe miasto, wiec idą na rękę policji.

-Ale wiedzą coś?

-Tyle samo, co pan i ja. No może trochę więcej, ale sam pan wie jak to jest w naszym fachu.

-Wiem- odpowiedział prezes.-Słuchaj Darek; siedź tam, niuchaj i czekaj. Może gliny zdecydują się mówić, a wtedy musimy wiedzieć o tym pierwsi. Rozumiemy się?

-Jak Jacek i Placek.

-To dobrze, bo musimy trzymać rękę na pulsie by odpowiednio zareagować…. Liczę na ciebie.

 

                                               ROZDZIAŁ

                Osiem par oczu obserwował mężczyznę jak sieka warzywa.

                                               ROZDZIAŁ

                Kinga siedziała za biurkiem i wpatrywała się w rozwieszone na ścianie portrety, wykonane na podstawie zeznań świadków.

                Marian podał jej dwie kartki papieru i wyjaśnił.

-Kolejne podobizny.

                Kinga obejrzała je i zaklęła.

-Cholera. Jeden nie podobny do drugiego.

-Trafna uwaga- mruknął Marian przyglądając się przylepionym do ściany twarzom.

-Przez całą noc nie zmrużyłem oka- powiedział Robert siadają na krześle.

-Witaj w klubie- powiedział Marian klepiąc Roberta w ramię.

-Całą noc myślałem o tych maskach.

                Kinga spojrzała na Mariana i spytała.

-Co powiedziałeś?

-Że nie mogę spać.

-Nie, nie o to mi chodzi. Powiedziałeś, że całą noc myślałeś o maskach.

                Marian skinął głową i powiedział:

-Moim zdaniem to te wszystkie portrety to są maski, za którymi kryje się jedna i ta sama osoba. A kto może zmienić strój, twarz, włosy, a nawet głos?

-No, kto?- Spytał Robert.

-Aktor.

-Aktor!- Krzyknęła Kinga- Jezu! Ty masz rację. Facet pracuje w…

-Teatrze Lalek.

                                               ROZDZIAŁ

                Osiem osób przywiązanych do krzeseł. Każdy ma pas na brzuchu, dwa na rękach, dwa na nogach. Nogi krzeseł były wmurowane w posadzkę.

                Ubrany na czarno mężczyzna stał przed nimi i wygłaszał mowę:

-Pamiętacie mnie?- Pytał mężczyzna. Nikt nie odpowiedział, gdyż mieli usta zaklejone taśmą samoprzylepną- Nie? To ja was pytałem czy chcecie wziąć udział w WW. No, może nie bezpośrednio, ale o to mi chodziło. I wiecie, co? Macie szczęście, gdyż to ja jestem waszym Wielkim Wezyrem. Ten program na PTS- ie to nic ciekawego w porównaniu z tym, co będzie tu się działo. Tu wszędzie są kamery- mężczyzna wskazał ręką sufit i ściany-,więc zostanie po was pamiątka.

-Pewnie jesteście ciekawi, o co gramy? Otóż, nie o pieniądze, ale o coś o wiele bardziej wartościowego. O co? Pewnie się domyślacie.

                W oczach całej ósemki zagościł strach.

-Tylko jedno z was opuści ten pokój w glorii i chwale, a cała reszta… Cóż, zyska sławę, ale nie będzie mogła się nią cieszyć.

                Mężczyzna odwrócił się i wyciągnął z kieszeni pilota.

-Włączę wam telewizję, abyście mogli obserwować to, co dzieje się w Pałacu tego popaprańca. To ważne, bo jak wiecie w niedzielę jedna osoba opuści program telewizyjny. A my pożegnamy kogoś z was… na zawsze.

                Mężczyzna wyszedł zostawiając osiem osób w niepewności i strachu.

                                               ROZDZIAŁ

-Panie Ozimek, potrzebuję pańskiej pomocy- powiedziała Kinga wkraczając do gabinetu dyrektora teatru

                Jan Ozimek spojrzał na kobietę i spytał:

-A, kim pani jest u diabła?

                Kinga wyjęła legitymację i podała ją tęgiemu mężczyźnie.

                Dyrektor obejrzał legitymację, po czym zasiadł w fotelu za biurkiem, a Kindze wskazał krzesło.

-W, czym mogę pomóc?- Spytał.

-Potrzebuję danych pana aktorów.

-Wszystkich? Kobiet też?

-Nie. Tylko mężczyzn.

                Dyrektor wstał z fotela i podszedł do drzwi. Otworzył je i powiedział do sekretarki:

-Pani Marto, proszę przygotować dane naszych smyków.

-To znaczy?

-Imię, nazwisko, adres zamieszkania.

-I zdjęcie- poprosiła Kinga

-Na, kiedy to panu potrzebne?- Spytała sekretarka.

-Jak znam życie to pewnie na wczoraj- odpowiedział Jan Ozimek.

                Dyrektor zamknął drzwi i usiadł w fotelu.

-A teraz proszę mi powiedzieć:, po co to pani?

-Nie mogę- odpowiedziała Kinga i wstała z krzesła.

                Ktoś zapukał.

-Proszę.

                W drzwiach stanął Robert.

-Przepraszam- powiedział łapiąc Kingę za rękę- Mogę cię prosić na słówko?

                Wyszli z gabinetu dyrektora i ruszyli korytarzem. Minęli drzwi z napisem WC, zeszli schodami stanęli przed drzwiami z napisem z napisem kostiumy.

- Musisz to zobaczyć- powiedział Robert i otworzył drzwi. Kinga weszła nieśmiało do środka i zamarła z wrażenia.

                                               ***********************

-Proszę. Jest tu wszystko, o co pani prosiła- powiedział Jan Ozimek wręczając Kindze teczkę z aktami

-Dziękuję

-Nie ma, za co- powiedział dyrektor i dodał – Mam nadzieję, że się pani nie przyda.

-Słucham?

-Dobrze pani słyszała. Mam nadzieję, że to jakaś pomyłka, bo nie chciałbym mieć w swoim zespole kryminalisty.

-Rozumiem. A czy mogłabym mieć do pana prośbę?

-Dobrze, dobrze. Wiem, o co chodzi. Mam nic nie mówić o pani wizycie moim pracownikom, bo to tajemnica. Nie ma sprawy. Będę milczał jak grób

-Nie. Chciałabym, aby poinformował pan swoich pracowników, że interesuje się nimi policja.

                Mężczyzna spojrzał z niedowierzaniem na Kingę.

-Dobrze. Jak pani sobie życzy.

-Dziękuję. A ha. Jeszcze jedno. Proszę ich tu zatrzymać na jakieś dwie godziny.

-To nie możliwe.

-Dlaczego?

-Spektakl kończy się za pół godziny, a za godzinę już tu nikogo nie będzie. Jak pani zdaniem powinienem ich zachęcić, aby zostali w garderobach?

-Proszę ich zaprosić na ciastka- powiedziała Kinga i wyszła z gabinetu.

                                               ROZDZIAŁ

                Trzech mężczyzn opuściło teatr. Stanęli na chodniku i uścisnęli sobie ręce. Jeden z mężczyzn ruszył chodnikiem w dół ulicy… a tuż za nim podążała Kinga.

                Pozostali dwaj wsiedli do samochodu i pojechali…a za nimi dwaj policjanci.

                Detektyw Marian Kulesza siedział za kierownicą niebieskiego opla i spoglądał na wyjście z teatru.

-No, koleś. Wyłaź. Szkoda mego czasu.

                Jak na zawołanie w drzwiach pojawił się mężczyzna.

                Wojciech Sito zszedł na chodnik, rozejrzał się i ruszył w kierunku zaparkowanego nieopodal samochodu. Kiedy stanął przy swym zielonym nissanie, sięgnął do kieszeni spodniach po kluczyki. Wyjął je i próbował trafić w zamek, ale ręce trzęsły mu się tak bardzo, że klucze znalazły się na chodniku.

-Cholera- zaklął Marian obserwując Wojciecha- Koleś jest lekko zdenerwowany. Ciekawe, dlaczego?

                                               ******************************

                Zadzwonił telefon. Detektyw Marian Kulesza przełożył kanapkę do lewej ręki, a prawą rozsunął klapkę Samsunga.

-Cześć Kinia. Co jest?

-Cześć. U mnie nic się nie dzieje. Facet siedzi w domu i ogląda jakieś badziewie. A co u ciebie?

-Mniej więcej to samo. Ale… czekaj…. Coś się ruszyło….

                Z bloku wyszedł Wojciech Sito. Przytrzymał drzwi prowadzące na klatkę schodową. W prześwicie ukazała się kobieta. Marian rozpoznał ją. Z wrażenia wypuścił kanapkę.

-Cholera- zaklął.

-Co się dzieje?

-Coś bardzo niepokojącego.

-Marian, proszę mów jaśniej.

                Marian podniósł kanapkę i położył ją na siedzeniu obok.

-Pamiętasz jak pół roku temu spotykałem się z pewną kobieciną z Urzędu Miasta?

-Z Lusią?

-Właśnie.

-Pamiętam. I co z tego?

-Właśnie widzę jak moja była sympatia wsiada do samochodu faceta, którego mam na oku.

-U, to ciekawe.

                Marian przekręcił kluczyk w stacyjce.

-Musze kończyć, bo gdzieś się wybierają.

                                               ROZDZIAŁ

-Mówię ci, facet dziwnie się zachowuje- tłumaczył Marian Kindze. Siedzieli na ławce w parku po drugiej stronie komisariatu.- I jeszcze ta znajomość z panienką z Urzędu.

-Fakt- przytaknęła Kinga- To nie wygląda na zbieg okoliczności.

-Mchy. I jeszcze coś ci powiem. Facet siedział.

 -Jakoś mnie to nie dziwi. A za co kiblował?

-Za wykorzystanie seksualne córki.

-Co? A to sukinsyn.

-Ta- Marian pokiwał głową- A wiesz, która to jego córka?

-Nie. A powinnam?

-Myślę, że tak. Rozmawiałaś z nią.

-Naprawdę? Nie przypominam sobie.

-Raczej nie kojarzysz. To koleżanka zamordowanej Anki Rylak, Magda Sito.

-O Jezu-jęknęła Kinga i dodała- Biedna dziewczyna.

                Usłyszeli dźwięk telefonu. Detektyw Kulesza wyciągnął z kieszeni marynarki komórkę, spojrzał na wyświetlacz i wyjaśnił:

-To mój zmiennik dzwoni. Tak. O co chodzi?

                Marian słuchał przez chwilę.

-Co!- Krzyknął.- Coś ty, kurwa powiedział? Człowieku znajdź go, bo ci nogi z dupy powyrywam!

                Marian zamknął telefon i zwiesił głowę.

-Zgubił faceta- powiedział głaszcząc się po czuprynie.

                                               ROZDZIAŁ

                Mężczyzna spytał Kaśkę.

-Chcesz wody?

                Dziewczyna skinęła głową.

                               Mężczyzna zerwał taśmę z jej ust.

-Proszę pana- Kaśka mówiła płaczliwym głosem- Proszę mnie puścić. Obiecuję, że nikomu nic nie powiem i będę milczeć jak…

                Mężczyzna uderzył ją w twarz

-Zamknij się suko!- Warknął i zakleił jej usta.

                Mężczyzna popatrzył na pozostałych uczestników jego gry i zwrócił się do Stanisława:

-A ty, chcesz się napić wody?

                Stanisław pokiwał głową, a kiedy miał wolne usta splunął w twarz gnębicielowi i krzyknął:

-Ty skurwysyni! Ty pojebańcu! Natychmiast wypuść nas z tego zasranego podziemia!

                Mężczyzna uderzył Stanisława w twarz. Raz, potem drugi, a kiedy popłynęła krew wpadł w furię i okładał Stanisława, aż ten stracił przytomność.

-Znacie zasady- powiedział, kiedy już wyładował złość.- Wszyscy zapłacicie za tego zasrańca.

                                               ROZDZIAŁ

                Marian stał pod drzewem i obserwował Wojciecha Sito jak kupował coś w kiosku przy kinie. Mężczyzna wskazał cos palcem, szybko zapłacił i odszedł.

                Marian podszedł do kiosku i nachylił się.

-Co ten mężczyzna kupował?- Spytał kioskarki wskazując palcem Wojciecha Sito.

- To tajemnica handlowa- odpowiedziała kobieta.

-Ale nie dla mnie- powiedział Marian pokazując legitymację

                Kioskarka spojrzała na Mariana i lekko się zarumieniła.

-Czasopismo- powiedziała.

-Jakie?

-Pornograficzne.

-Które?

                Kobieta podała Marianowi egzemplarz czasopisma „Markiz”

-Cholera-zaklął Marian patrząc na tytuły artykułów- I pani coś takiego sprzedaje?

-Przecież to nie jest zabronione.- Powiedziała kioskarka wzruszając ramionami.

-A powinno być- stwierdził Marian i pobiegł w kierunku basenu. Niestety Wojciech Sito gdzieś znikł.

                                               ROZDZIAŁ

-Co zrobiłeś- Krzyknęła Kinga patrząc Marianowi prosto w oczy.

-Zgubiłem.

-Nie wierzę. Jaja sobie robisz. Powiedz, że to nieprawda.

-Cholera Kini sam nie wiem jak to się stało- tłumaczył się detektyw, Kulesza-, ale facet przepadł jak kamień w wodę. Tylko na chwilę spuściłem z niego wzrok i…

-Spieprzyłeś sprawę – fuknęła Kinga.

-Jeszcze nie.-Zaprzeczył Marian.- Facet musi wrócić do mieszkania.

-Cholera, Marian my wiemy gdzie ten skurwiel mieszka! A chcemy się dowiedzieć, co porabia, gdy znika ci z oczu!

                Marian spuścił głowę.

-Masz rację- przytaknął.- Nawaliłem.

                Kinga rozejrzał się dookoła. Jej wzrok spoczął na stojącym nieopodal drzewie. Wpatrywała się przez chwile w zielone liście, a kiedy poczuła, że jest spokojniejsza powiedziała:

-Módl się, aby nie narozrabiał i szybko się znalazł.

                Jeszcze nim skończyła mówić, poczuła czyjąś dłoń na ramieniu. To Marian jedną ręką dotykał jej ramienia, a drugą wskazywał zbliżającego się mężczyznę.

-Już się znalazł- ucieszył się Marian.

-To on?- Spytała Kinga.

-A ha.

-Nie wygląda na zboczeńca.

-Nie? A jak twoim zdaniem powinien wyglądać świr?

-Powinien być podobny do ciebie.

                                               ROZDZIAŁ

                Kanał PTS- u. Prezenterka, Alina Rusiek stoi na tle zdjęć ośmiorga uczestników programu.

-Z pośród ośmiu osób, które goszczą w Pałacu Wielkiego Wezyra, jedna opuści ten gościnny program. Kto to będzie? To zależy od państwa. Jeśli chcą państwo by była to….

                                               *********************

-Co robi nasz podejrzany?

-Nie wiem.

-Ale jest w domu?

-Chyba.

-Jak to chyba?

 -Zwyczajnie. Nie widziałem, żeby wychodził drzwiami. Przez okno też nikt nie skakał, więc chyba jest w domu.

-Dobra. Pilnuj go- powiedziała Kinga i odłożyła telefon na biurko.

-Chyba musimy go zwinąć- powiedziała do Roberta.

-Myślę, że nie ma takiej potrzeby. Marian to dobry obserwator, a poza tym wziął do pomocy pięciu chłopaków. Dadzą sobie radę- stwierdził Robert i spojrzał na zegarek- No, już czas zająć się moim dupkiem.

                Robert wstał z krzesła i ruszył do drzwi.

-Zaczekaj- poprosiła go Kinga- Muszę ci cos powiedzieć. A właściwie to … potrzebuje rady.

                Robert wrócił na swoje miejsce i spytał:

-O co chodzi?

-Nie mówiłam ci o tym wcześniej, ale nasz goguś już dwa razy wymknął się Marianowi spod opieki i obawiam się, że może zrobić to ponownie.

-Cholera- zaklął Robert. Taki z niego spryciarz?

                Kinga przytaknęła.

-Cholera dziewczyno, to działaj.

                Kinga podniosła się z krzesła:

-Dzięki, Robert. To chciałam usłyszeć.

                                               ROZDZIAŁ

                Sędzia Teresa Pędzich znana była z tego, że umiała szybko podejmować decyzje. I to właśnie do niej zgłosiła się komisarz Kinga Sadowska.

                Pani sędzia ubrana była w niebieski szlafrok, który zasłaniał jej zgrabną figurę i kształtne piersi.

                Kinga wśliznęła się do mieszkania zdezorientowanej kobiety i zaczęła szybko tłumaczyć, o co jej chodzi. Zdążył powiedzieć o kilku morderstwach i że przychodzi prosić o nakaz przeszukania, gdyż ma podejrzenia stosunku do pewnego mężczyzny, gdy pani sędzia przerwała jej mówiąc:

-Już podpisuje stosowne pismo. Znam sprawę.

                Kinga rozdziawiła usta.

-Zna pani sprawę?- Zdziwiła się.

                Kobieta nie odpowiedziała.

                I w tym momencie Kinga zdała sobie sprawę, że w mieszkaniu jest ktoś jeszcze. Spojrzała w lewą stronę i uniosła brwi ze zdziwienia. Na fotelu pod ścianą siedział komendant Edward Smagły.

                                               ROZDZIAŁ

                Wojciech Sito siedział na krześle w Sali przesłuchań Komendy Miejskiej. Ręce miał wsunięte pod uda, a szczeki mocno zaciśnięte.

-Panie Sito, milczy pan- powiedział detektyw Kulesza- Czyżby oznaczało to przyznanie się do winy?

                Nie było odpowiedzi.

-Myślę, że tak- kontynuował Marian-, Bo to pan zabił Alicję… przyznaje się pan!- Krzyknął Marian- To proszę nam o tym opowiedzieć.

                Detektyw Sadowska stała pod ścianą z założonymi rękami, a kiedy Wojciech Sto nadal milczał podeszła do niego i powiedziała:

-Jeżeli pan tego nie zrobił, to, dlaczego ukrywał pan nagrania z nominacji w Wielkim Wezyrze?

-I, po co ci sztuczna broda?- Dodał Marian.

-I czasopisma o gwałtach i przemocy?

-I paralizator?

-i, poco panu peruka?

-I gdzie są ludzie, których porwałeś?!- Spytał Marian nachylając się ku mężczyźnie.

                Przesłuchiwany milczał.

                Kinga nie wytrzymała napięcia. Zaklęła i wyszła.

                Na korytarzu spotkała Roberta. Stał pod oknem i popijał kawę.

-I, co?

-Choler go wie- odpowiedziała Kinga- Facet nie chce gadać.

-A w jego domu niewiele znaleźliśmy.

-Fakt- westchnęła Kinga- A jak ci poszło z tą jego dziewczyną?

                Robert upił łyk kawy.

-Też bez rewelacji. Dziewuch twierdzi, że to anioł a nie człowiek. Spotyka się z nim od dwóch lat, ale była zaskoczona, gdy jej powiedziałem, że facet ma córkę. Nigdy o niej nie wspominał. To ją wkurzyło. A gdy pokazałem jej, co koleś za pisma czyta…. Zemdlała.

-Biedaczka. To musiał być dla niej szok. Wydawało się, że zna faceta, z którym sypia, a tu proszę, taki bajzel.

-Właśnie – przytaknął Robert- Ostro go ciśnie?- Spytał kiwając głową w stronę drzwi.

-Stara się.

-              Robert przeciągnął ręką po zaroście i spytał:

-Myślisz, że to on?

-Cholera to musi być on. A z resztą, dowiemy się po dzisiejszej nocy.

                                               ROZDZIAŁ

                PTS. Widok z kamer w Komnacie- Salon.

                Wszyscy uczestnicy programu siedzą na sofach i trzymają się za ręce.

-Dwa tygodnie temu telewidzowie zdecydowali, że za złamanie regulaminu został wam odebrany przywilej „Czapki Niewidki”. A dzisiaj wszyscy siedzicie ze spakowanymi walizkami.

-Za chwilę okaże się, dla kogo z was telewidzowie byli łaskawi, a kto będzie musiał opuścić Pałac Wielkiego Wezyra.

-Kasia.

-Tak WW. Mam już wychodzić?

-Nie. Chcę wiedzieć czy dobrze się tu czujesz?

-O tak. Wyśmienicie się bawię i myślę, że jeszcze trochę tu posiedzę.

-Masz rację. Możesz rozpakować swoje walizki.

-Paweł?

-Tak WW?

-Nie tęsknisz za dziewczyną?

-Oj. To jest najtrudniejsze. Tak chciałbym przytulić moją Ewelinę. Tak bardzo, że nie będę żałował, że cię opuszczę.

-Niestety musisz jeszcze trochę pocierpieć. Zostajesz

-Marcin. A ty chciałbyś jeszcze tu zostać?

-Pewnie, że tak. Ale jak będę musiał stąd odejść to nie będę płakał. Już trochę tęsknię za rodzina.

-Rodzina też tęskni za tobą, ale dziś ich nie zobaczysz.

-Stanisław. Chcesz zobaczyć swego wnuka?

-To chyba oczywiste. Przecież urodził się tuż po rozpoczęciu programu. Chciałbym go w końcu zobaczyć.

- Stanisław… Twój wnuk ma się dobrze, ale jeszcze nie jest gotów zobaczyć dziadka. Możesz się rozpakować.

                Zgasł telewizor.

                Osiem par oczu wpatrywał się w ubranego na czarno mężczyznę.

-Dalszą część obejrzycie na żywo- powiedział morderca podchodząc do Kaśki.

-No, Kasiu ty jeszcze pożyjesz. Masz szczęście. Ale ty Renatko myślisz, że masz tyle samo szczęścia? Myślisz, że twoja imienniczka pozostanie w programie?

 -Uspokój się. Zostajesz ze mną.

                Mężczyzna podszedł do Adama i przystawił mu nóż do gardła. Adam zamknął oczy. Czekał.

-Ty też jeszcze pożyjesz- powiedział oprawca i podszedł do Przemka. Popatrzył mu w oczy. Stał tak przez chwilę napawając się władzą, a potem przesunął się o krok. Stanął naprzeciw Modesty.

-Wiesz kochana, bardzo cię polubiłem.

                Modesta rzucała głową w górę i w dół. W prawo i lewo, ale nic to nie dało.

                Mężczyzna ujął ją pod brodę i podniósł rękę, w której trzymał nóż.

                                               ROZDZIAŁ

                Ocknęła się. Siedziała przy biurku z rękami ułożonymi pod głową. Spojrzała na zegarek. Właśnie dochodziła piąta.

                Napiję się kawy, pomyślała wychodząc na korytarz.

                Stanęła przy automacie i wrzuciła monetę. Nacisnęła przycisk z napisem ”kawa z mlekiem” i spojrzała przez okno w stronę parku. Jej wzrok przykuł ubrana w mundur postać biegnąca w stronę posterunku.

-Cholera- zaklęła Kinga i ruszyła w stronę wyjścia z komendy.

                Zanim mężczyzna dobiegł do schodów Kinga już z nich schodziła.

-Co się dzieje?- Spytała Kinga.

-Pani detektyw…. –Sapał mężczyzna- Trup.

-Gdzie?

-W parku.

                Kinga przecięła ulicę Wojska Polskiego i wbiegła na teren parku.

                Na trawniku dostrzegła pochylonego policjanta i kobietę. Kobieta płakała.

                Kinga spojrzała na twarz leżącego na ziemi mężczyzny. I to jej wystarczyło. Wiedział, że przegrała.

-Co to za kobieta?- Spytała Kinga.

-To jedna z tych, co lubi sobie popić- wyjaśnił policjant.- Znalazłem ją śpiącą na brzuchu tego trupa. Musiała wracać przez park, potknąć się o nogi nieboszczyka i nie miała już siły wstać.

-Jezu- jęknęła kobieta.- O mój słodki, dobry Jezu!

-To Przemek?- Spytał Marian stając za plecami Kingi.

-Z dokumentów wynika, że tak- odpowiedział klęczący policjant.

                                               ROZDZIAŁ

-Panie prezesie-powiedział Darek Zawadzki stają w drzwiach gabinetu prezesa PTS- u. –Mam sensacyjną wiadomość, ale nie wiem czy będzie pan zadowolony, bo dotyczy ona naszej stacji.

-Wiem. Dlatego musimy do tego odpowiednio podejść. Możemy wiele zyskać, albo wszystko stracić.

                                               ROZDZIAŁ

                PTS. Dziennikarze na tropie.

                W Łomży w województwie podlaskim policja prowadzi śledztwo w sprawie seryjnego mordercy. Sprawca pięciu morderstw dobierał swoje ofiary biorąc przykład z popularnego realisty show Pałac Wielkiego Wezyra. Zamordowane osoby, które miały tak samo na imię jak gracze, którzy opuścili program. Mówi komendant policji:

-Sprawa jest bardzo skomplikowana i wielowątkowa. Liczymy na pomoc społeczeństwa.

-Wszyscy, którzy mają jakieś informacje na temat zabójcy proszeni są o kontakt z najbliższą jednostka policji.

-Więcej informacji na ten temat przekażemy państwu w wieczornych wydaniach Dziennikarzy na tropie.

                                               ROZDZIAŁ

                Kinga odebrała telefon.

-Co, jest Marianku?

Włącz telewizor.

-Na, jaki kanał?

-PTS- u.

-O. K.A co tam będzie ciekawego?

-Zaraz zobaczysz.

                Marian rozłączył się.

                Kinga włączyła telewizor.

-Jesteśmy wstrząśnięci tym, co dzieje się w Łomży- mówił Jerzy Ciok.- Dlatego podjęliśmy decyzję, my i uczestnicy programu o zaprzestanie dalszej emisji….

                Kinga już go nie słuchał. Zaklęła tylko siarczyście, bo nie wiedziała czy ma śmiać się czy płakać.

                                               ROZDZIAŁ

                Na schodach przed posterunkiem siedziało dwóch mężczyzn. Jeden ubrany był w niebieską koszulkę z napisem ”I Am O.K” i trzymał w ręku mikrofon. Drugi mężczyzna miał krótko obcięte włosy, okulary, a ubrany był w spodnie khaki i koszulkę w tym samym kolorze. W ręku trzymał kamerę.

-Cholera- zaklęła Kinga pod nosem- Hieny już tu są.

                Kinga mijała właśnie obu mężczyzn, kiedy jeden z nich, ten z mikrofonem podniósł się i zastąpił jej drogę.

-Detektyw Sadowska?

-Tak.-Odpowiedziała Kinga-, Ale nie mam czasu teraz rozmawiać.

                Mężczyzna z mikrofonem machnął na tego z kamerą i obaj ruszyli za Kingą

                Kinga wspięła się po schodach, przeszła korytarzem i weszła na pierwsze piętro. Nie odwracała się, ale słyszała, że mężczyźni idą za nią.

-Panowie, to jest moje biuro- powiedziała Kinga kładąc rękę na piersiach mężczyzny z kamerą.

-Pani detektyw, musimy sobie coś wyjaśnić- powiedział mężczyzna w koszulce z napisem ”I Am O.K”, spoglądając na Kingę zza pleców mężczyzny z kamerą.- Nazywam się Darek Zawadzki. Jestem dziennikarzem PTS- u i mam pani towarzyszyć w ścigani tego psychopaty, który tak namieszał w waszym mieście.

-Co? Co pan powiedział?

-Że mamy współpracować-powiedział dziennikarz z szerokim uśmiechem na twarzy.- Proszę spytać komendanta.

                Kinga odepchnęła kamerzystę i pobiegła korytarzem. Minęła sekretarkę, która wyszła zza biurka i weszła do pokoju komendanta.

-Co tutaj robią ci pajace z telewizji?- Spytała z pogardą przełożonego-. Czemu mają za mną łazić i obrabiać mi tyłek?

                Edward Smagły nie odpowiedział.

-Może mi pan to wyjaśnić?- Poprosiła Kinga trochę łagodniejszym tonem.

-To nie moja sprawka- Powiedział komendant- Dogadali się z nimi ci na górze. Nie mogłem nic zrobić.

                Kinga zacisnęła usta i wyszła.

                Na korytarzu czekali na nią dwaj wysłannicy telewizji.

-I jak pani detektyw? Możemy zacząć pracę?

-Słuchaj gnoju. – Warknęła Kinga- Lepiej nie wchodź mi w drogę.

                Mężczyzna zmierzył ją wzrokiem.

-Niech się częściej pani uśmiecha. Kamera to lubi.

-Spieprzaj- powiedziała Kinga i chciała coś jeszcze dodać, ale zauważyła Roberta.

-Widzę, że już cię dopadli- powiedział Robert zerkając w oko kamery.

-Niestety.- Powiedziała Kinga, a gdy zobaczyła, że Robert ma niewyraźną minę spytała- Coś się stało?

                Robert odwrócił się tyłem do kamery.

-Pamiętasz Magdę Sito?

-Tak. Co z nią?

-Jest w szpitalu.

-A, co się stało?

-Próbowała popełnić samobójstwo.

-O Boże!

-Pomyślałem, że chciałabyś o tym wiedzieć.

-Tak. Dzięki. Muszę z nią pogadać.

                                               ROZDZIAŁ

                Kinga zatrzymała się przed drzwiami izolatki i spojrzała na towarzyszących jej mężczyzn

-Słuchajcie panowie. Wiem, że dla was nie ma żadnej świętości. Wszędzie węszycie sensacje, ale ta dziewczyna nie ma nic wspólnego ze sprawą, która was tutaj przygnała. Proszę was: dajcie mi porozmawiać sam na sam.

-Piękna mowa pani detektyw, ale … co my będziemy z tego mieli?

-Obiecuję, że będę z wami współpracowała.

                Darek zastanawiał się przez chwilę.

-Dobra. Nagramy panią przez szybę w drzwiach. Zgoda?

-Zgoda.

                                               *****************************

                Magda uniosła głowę z poduszki i spojrzała na panią detektyw załzawionymi oczami.

-Cześć- przywitała ją Kinga siadając na brzegu łóżka tak by zasłonić drzwi,

                Magda przewróciła się na lewy bok i wsunęła rękę pod głowę. Kinga ujęła dziewczynę za bark i delikatnie pogłaskała.

-Wie, że ci ciężko. To, co przeżyłaś z zapada głęboko w pamięć i budzi się w najmniej odpowiednich momentach. Masz prawo czuć się oszukana i załamana. Musisz jednak pamiętać, że w takich chwilach należy dawać krok naprzód i wystawiać twarz do słońca. Chcę, abyś wiedziała, że dołożę wszelkich starań, abyś znów cieszyła się życiem.

                Kinga pocałowała Magdę w policzek.

-Trzymaj się-powiedziała wstając z łóżka.

                                               ROZDZIAŁ

Kiedy wyszła ze szpitala Marian i Robert już na nią czekali.

Marian podszedł do kamerzysty i zasłonił ręką obiektyw.

-Koniec na dziś.

-Pani detektyw, powie mu coś pani- poprosił Darek.

-Pozwól im kręcić- powiedziała Kinga patrząc w stronę szpitala.

-Zwariowałaś?

-Chyba tak.

-Jak chcesz- wtrącił Robert,- Ale mam ci coś ważnego do powiedzenia.

-Mów.

                Robert zapalił papierosa.

-Kiedy okazało się, że aktorzy z Teatru Lalek to nie są źli ludzie, postanowiłem sprawdzić innych pracowników. Zajęło mi to sporo czasu, ale myślę, że znalazłem, gostka, którego szukamy. Moim zdaniem to scenograf Mariusz Jasiński. Dlaczego tak myślę? Po pierwsze: facet miał dostęp do rekwizytów. Po drugie: ma 28 lat, mieszka sam, nosi okulary i długie włosy. Po trzecie: facio brał udział w spisie powszechnym. Był rachmistrzem.

-Cholera – zaklęła Kinga- To może być on.

-Jedziemy do teatru- powiedział Robert.

-Zaraz. –Zatrzymał ich Robert- Facet już tam nie pracuje. Zwolnił się dwa tygodnie temu.

-A gdzie mieszka?

-Jedźcie za mną.

                                               ROZDZIAŁ

Kinga nacisnęła dzwonek. Robert stał za jej plecami ściskając w ręku pistolet, a Marian przyczaił się na schodach. Tuż za nim stali dwaj reporterzy.

-Kto tam?- Spytał żeński głos za drzwiami.

-Ja jestem koleżanką Mariusza z pracy. Przyszłam go odwiedzić. Mówiłeś, że mieszka sam- powiedziała cicho do Robert.

-Tak mówili koledzy, z którymi pracował.

-A… Chodzi o pana, Jasińskiego?

-Tak. Jest w domu?

                Drzwi otworzyły się. Na progu stała dwudziestosześcioletnia kobieta ubrana w szlafrok.

-On już tu nie mieszka.

-Słucham?

-No, wyprowadził się

-Dokąd?

Nie wiem.

-A, kim pani jest? Jego dziewczyną?- Spytał Robert.

                Kobieta zmarszczyła brwi.

-Nie. No skąd.

-To pani mieszkanie?- Spytał Robert wyłaniając się ze schodów

                Dziewczyna spojrzała nieufnie na trójkę przybyłych.

-Proszę odpowiedzieć. Policja.

                Kobieta spojrzała na Kingę.

-Ja… Ja - wyjąkała- Ja… Kupiłam mieszkanie od tego pana…. Ja nie wiedziała.

-Cholera- zaklął Robert- Znowu nas przechytrzył.

                                               ROZDZIAŁ

-Czego?- Warknęła Kinga otwierając drzwi.

-Ja..

-Dominisia. Cieszę się, że cię widzę.

-nie jestem pewna. Po takim przywitaniu.

-Przepraszam. Myślałam, że to ci filmowcy czegoś znowu chcą.- Wytłumaczyła się Kinga.

-Ci dwaj mili panowie?

-Tak. Zaczepiali cię?

-Spytali tylko, dokąd idę.

-I co? Odpowiedziałaś?

-Pewnie. A co? To źle?

-Jeżeli nie przyleźli tu za tobą, to wszystko jest O.K.

                                               ROZDZIAŁ

                Zdjęcie Mariusza Jasińskiego ukazało się we wszystkich gazetach i stacjach telewizyjnych całego kraju. Oczy Polaków zwrócone były na Łomżę.

                Program PTS- u „W imię prawa” z Kingą w roli głównej pobił wszelkie rekordy oglądalności, a dziennikarz Darek Zawadzki codziennie przysyłał do redakcji Polskiej Telewizji Satelitarnej taśmy z nagraniami.  

                Kinga skończyła właśnie dyżur przy telefonie i przekazała zmianę Robertowi.

-Myślisz, że to ma jakiś sens- spytał Robert wymownie patrząc na telefon.

-To nasza jedyna nadzieja.

-Było coś ciekawego?

-Jak zwykle. Kilku dowcipnisiów, parę anonimów. Dzwoniło kilka osób, którym się wydaje, że poszukujemy ich sąsiadów. Wiesz jak to jest.

                Robert przytaknął i zapalił papierosa patrząc na kamerzystę, który przysiadł na parapecie.

-Nie wkurzają cię?- Spytał wskazując głową Darka.

-              Kinga spojrzała w oko kamery i powiedziała.

-Nie zwracam na nich uwagi, bo to dupki.

                Zadzwonił telefon.

-Komenda Miejska Policji w Łomży- powiedział Robert podnosząc słuchawkę.

                Kinga wyszła na korytarz i stanęła przed automatem z napojami.

-Chodź tutaj. Szybko- Krzyknął Robert stojąc w drzwiach- Chyba coś mamy.

                Kinga zawróciła i usiadła przy biurku.

-Słuchaj –powiedział Robert włączając zestaw głośnomówiący.-Mogłaby pani zacząć od początku?

-Pewnie- powiedziała pani Zalewska- Nie wiem czy to coś ważnego, ale jakieś trzy miesiące temu sprzedałam dom pewnemu mężczyźnie. Nie wyglądał jak ten ze zdjęcia, ale był do niego bardzo podobny.

-Może go pani opisać?

-Hm. Miał wtedy wąsy i brodę, a ubrany był w czarną koszulę i czarne sztruksowe spodnie.

-I, co się działo?

-Oprowadziłam go po domu. Pokazałam pokoje, kuchnię i łazienkę, ale wydawało mi się, że jego to nie interesuje. Pomyślałam sobie, że jest jednym z tych gości, co to lubią połazić sobie po obcych pomieszczeniach i zobaczyć jak inni mieszkają. Już chciałam delikatnie go wyprosić, kiedy zapytał czy w domu jest piwnica. Odpowiedziałam, że tak i wtedy wyraźnie się uśmiechnął, a gdy dodałam, że jest bardzo duża spytał, czy mogę mu ją pokazać. Nie jestem strachliwa, ale wtedy przeraziłam się. No, ale, że bardzo mi zależało na sprzedaży domu, zaryzykowałam.

-Proszę mi powiedzieć: gdzie jest ten dom.

                Kobieta podała adres.

                                               ROZDZIAŁ

                Parterowy budynek zbudowany z pustaków sprawiał wrażenie opuszczonego. Dwa okna od strony szosy zabite były deskami, a drzwi wejściowe zdobiły fragmenty świątecznej dekoracji.

-Cholera- zaklął Robert patrząc przez lornetkę- Jak tam się dostać.

                Kinga czuła, że musi zaryzykować. Nie było czasu na przeprowadzenie analiz. Zapadał zmierzch. Kończyła się niedziela.

-Musimy iść na bezczelna.

-To znaczy?

-Zapukamy do drzwi i…

-I on cię zastrzeli- dokończył Robert.

                Kinga uniosła głowę i przeczesała włosy.

-Może będzie chciał pertraktować- powiedziała cicho.

-Dziewczyno, przecież ten świr zabił już kilka osób. Myślisz, że ciebie oszczędzi?

-Masz lepszy pomysł?

                                               ROZDZIAŁ

                Kinga zastukała do drzwi. Pod naporem jej palców drzwi uchyliły się. Kinga naparła na nie całym ciałem i…. Stanęła twarzą w twarz z mordercą. Nim wykonała jakiś ruch mężczyzna zdążył ją obezwładnić.

-Wejdźcie panowie. Czekałem na was. Wejdźcie gliniarze i wy dziennikarze.

                Marian i Robert weszli do środka mierząc z pistoletów w mordercę. Tuż za nimi podążali dwaj pracownicy PTS- u. Policjanci nie zwracali na nich uwagi gdyż Kinga znalazła się w tragicznym położeniu.

-Dzień dobry panu. Nazywam się Darek Zawadzki- reporter wyciągnął dłoń do mężczyzny.

                Mariusz popatrzył na Darka, a potem na wyciągniętą dłoń i strzelił.

                Kinga wzdrygnęła się.

                Reporter złapał się za przestrzeloną dłoń i jęknął.

-Tylko bez spoufalania się- powiedział Jasiński mierząc w głowę kamerzysty.-Rozumiemy się?

-Tak.

-To dobrze, bo mam dla was dwóch specjalne zadanie. Za chwile przejdziemy do pomieszczenia, w którym na swoją chwałę czeka pewna osoba. Ja zajmę się tą personą, a wy dwaj ładnie to opiszecie.

-Ach. Zabezpieczyłem się na wypadek gdyby gliniarze chcieli nam przeszkodzić. Cało dom jest nafaszerowany dynamitem a zapalnik trzymam o… o… tutaj- morderca odepchnął Kingę, a z kieszeni wyjął zapalnik.- A teraz zapraszam na show.

                                               ROZDZIAŁ

                Mariusz Jasiński stał z nożem za szarpiącą się kobietą. Kinga, Marian i Robert mierzyli do szaleńca z pistoletów, a dziennikarze obserwowali to wszystko.

-Chwileczkę- odezwał się Darek- Dla lepszego efektu kamera powinna być bliżej pana.

                Mariusz zawahał się, ale tylko przez moment.

-Zgoda. Niech ten konus podejdzie bliżej.

                Kamerzysta zrobił krok do przodu. Potem następny. I jeszcze dwa. Kiedy był blisko mężczyzny z nożem wziął zamach i z całej siły uderzył szaleńca w twarz. Następnie złapał go za rękę z detonatorem i wyrwał mu niewielkie pudełko. Wtedy do akcji wkroczyli policjanci.

                                               ROZDZIAŁ

                Darek syknął z bólu, kiedy pielęgniarka polał coś na ranę. Kinga usiadła obok niego i rozerwała baton.

-A jednak myliłam się, co do ciebie.

-Miło mi to słyszeć.

-Równy z ciebie gość.

-Wiem.

                Kinga zaśmiała się.

-Ten twój kamerzysta, też jest spoko, tylko strasznie małomówny.

-Małomówny mówisz.

-Tak.

-Bo widzisz. On jest niemy.

 

                                                                              KONIEC

 



 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak podaje PAP w Centrum Nauki Kopernik wychodowano roślinę z komórkami kurczaka. To dobra wiadomość dla obrońców praw zwierząt. Przy powstawaniu tego dania nie tuczy się zwierząt i nie trzeba ich zabijać. Komórki pobiera się od żywego zwierzęcia, ale w sposób prawie bezinwazujny. Zła wiadomość jest taka, że twór ten w smaku nie przypomina ani kurczaka ani rośliny. Co na to wegetarianie? Czy taką roślinkę mogliby zaakceptować w swoim menu? A katolicy? Można by to było konsumować w czasie Postu? Niedożywienie a marnowanie żywności. Te nowoczesne przemiany wiążą się z problemem braku żywności który już za kilka lat ma ogarnąć naszą planetę. Inna sprawa, że wciąż zmarnowane jest wiele ton jedzenie. Wyrzucamy je po po wszystkich większych świętach czy dłuższych weekendach. Markety walczą z niedożywieniem. Wciąż jest wielu ludzi którzy cierpią głód i to nie tylko w Krajach Trzeciego Świata. Również ma naszym podwórki zdarzają się osoby które w super i hiper marketach, chow