Ludzie spod "koniczynki" przyjmują wszystkie kolory świata. Byli już zieloni, czerwoni, tęczowi... z teraz będą czarni. Ciężko jest być przystawką, ale tym ludziom taka rola odpowiada. Zawsze byli przy władzy. Kiedy rządziło SLD zawarli z nimi sojusz. Kiedy u władzy była alaprawica, też potrafili się dogadać.
Teraz, kiedy ziemia im umyka spod stóp, znów próbują zmienić barwy aby pozostać w grze.
Koniczynka dla wszystkich to tylko przystawka. Kiedyś się tym chełpili. Straszyli, że są języczkiem u wagi i bez nich nie będzie "układu".
Dzisiaj ich siła znaczy tyle co siwek w polu podczas orki.
Nie mogą znieść, że zostali wyautowani przez tęczową zgraję w piórach z lumpeksu. Nadstawili się jak rasowa krowa do zapłodnienia. I tak zostali potraktowani.
Podnoszą krzyk. Wierzgają. Drapią. Plują. Chcą znowu błyszczeć. Chcą by proszono ich o łaskawe spojrzenie. A tu ... lipa w walonkach.
Po ostatniej walce pozostał tylko smród jak jak ze średniowiecznej chaty... mimo, że ładnie udekorowany we wszystkie kolory tęczy.
W Piśmie jest napisane: "bądźcie albo zimni, albo gorący", a nie pałętajcie się między nogami...
Komentarze
Prześlij komentarz