Love is dead, powiedziała
Ona, już obojętna, grzechem innego podniecona.
Spakowała bieliznę, tę w modnym kolorze,
By królować na włościach, w ziemskim dworze.
Z bólu rozłąki me serce do krzyża przywarło,
Krwawiło smutkiem, ścisnęło gardło.
Jak szmata w kąt zostało rzucone,
Straciło swą pewność, atrakcyjności koronę.
Nocami wyło, spać nie dawało,
Cierpiała dusza, ciało cierpiało.
I pewnie nekrologiem ta historia by się skończyła
Gdyby nie Wiara, wszelkich pociech żył.
W cichości klęcznika przyszła odpowiedź,
Z góry była mi dana.
Wszystko po coś się dzieje, z woli
Jednego Pana.
Opamiętania zakwitło tak nagle, niespodzianie
Jak śnieg otuliło mojej duszy konanie.
Wlało nadzieję, spokój i olewķę
Zmazało piętno, że dostałem "czarną polewkę".
Dzisiaj u bram nie stoję gdy zamknięte drzwi :
Love is dead i nie smuci mnie to wcale,
Bo każdy mój dzień to jak balet w karnawale.
Komentarze
Prześlij komentarz